Błękitna Góra

Błękitna Góra

Błękitna Góra

NADWIŚLAN GÓRA-BŁĘKITNI STARGARD 1-2

II LIGA

6 MARCA 2016 g.14:00

WYJAZD NR 38

     Gdy wpadłem na pomysł by zostać groundhopperem to od razu przyszło mi do głowy by udać się właśnie do Góry. Przez dwa lata nie udało mi się zrealizować tego ambitnego zamierzenia, aż do pierwszej niedzieli marca. O istnieniu takiego klubu wiedziałem od dawna, mimo jednak nienajgorszej znajomości topografii rodzimego kraju, pojęcia nie miałem, że to jest tak blisko mojego domu. Jadąc, kiedyś, służbowo oczywiście, przez Brzeszcze, zaraz za nimi minąłem...no właśnie Górę i stojący przy głównej szosie znak wskazujący arenę na której piłkarskie boje toczą piłkarze Nadwiślana. Trzeba sporej koncentracji by zauważyć te znaki, bo przez Górę jedzie się jakieś kilkanaście sekund. Po prostu zanim wieś się zacznie, to już się kończy. Pozory jednak mylą, bo wieś wcale nie jest taka mała. Mieszka tam prawie 3 tys. mieszkańców i znajduje się tam nawet jeden zabytek w postaci kościoła świętej...Barbary. O wsi już w XV wieku wspominał nieodżałowany Jan Długosz. W porównaniu więc z ekstraklasową Niecieczą, Góra jawi nam się jako prawdziwa metropolia. Co warto dodać,tuż za miedzą, znajduje się wieś Przecieszyn, gdzie mieszka formalna głowa rządu PIS czyli Beata Szydło. Piszę, formalna, bo wiadomo, że faktyczny naczelnik państwa zamieszkuje w Warszawie:)

     Na mecz ruszyłem mocno obolały, dzień wcześniej miałem bowiem sędziowskie egzaminy przed rundą wiosenną. Dość powiedzieć, że wymogi dla sędziego krakowskiej klasy okręgowej są takie same jak dla zawodowych sędziów ekstraklasy, czego doprawdy ani ja ani moi koledzy nie rozumiemy. Mając więc już na karku swoje lata muszę naprawdę sporo trenować, ale i uczyć się, by móc na wiosnę pokazać się na małopolskich murawach. Wszystko jednak udało mi się zaliczyć na bardzo przyzwoitym poziomie, co ciekawe będąc na bieżni lepszym od wielu młodszych kolegów( jeden 22-latek musiał ratować się nawet interwencją pogotowia).

     Po niespełna godzinnej jeździe dotarłem w końcu do Góry, gdzie na ulicy Rybackiej 4 znajduje się kameralny obiekt Nadwiślana. Ulica Rybacka, bo wokół roztaczają się stawy rybne i krajobraz jest doprawdy rustykalny. Tego typu obiekty to jest mój powszedni chleb sędziowski, więc czułem się jak w domu. Ruszyłem więc dziarsko do kasy, która z pewnością pamięta obrady Okrągłego Stołu i wykonałem jej zdjęcie czym wzbudziłem widoczną konsternację kasjera.

                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                       Po nabyciu bardzo atrakcyjnej wejściówki szybko zająłem przyzwoite miejsce blisko murawy i rozejrzałem się po swoim otoczeniu. Mimo, że miałem być widzem poważnego meczu na szczeblu centralnym, to jednak cała otoczka sprawiała wrażenie, że będzie to jednak mecz niższej klasy rozgrywkowej. Prym wiedli panowie w wieku średnim albo mocno średnim, ale ponadto było trochę matek z dziećmi i gimnazjalistów. Niestety żadnego zorganizowanego dopingu nie było, żadnych mocniej eksponowanych flag, generalnie atmosfera niestety jak na festynie albo jak kto woli na pikniku.

     Za to można powiedzieć, że niewielkie trybuny wypełniły się dość szczelnie, a na meczu pojawiło się około 400 kibiców, co jak na wiejskie warunki jest wynikiem przyzwoitym.

     Pozostało więc zająć się obserwacją wydarzeń na murawie. Gołym okiem było widać, że naprędce sklecony przed rundą zespół Nadwiślana jakościowo prezentuje się gorzej od gości z dalekiego Stargardu. Piłkarski znak jakości był zdecydowanie po stronie Błękitnych i to oni nadawali to grze. Pierwszą bramkę strzelili już w 26 minucie, a drugą dołożyli zaraz po przerwie i wydawało się, że mecz w Górze się zakończył. Nic bardziej mylnego! Wtedy to z letargu obudzili się miejscowi i zaczęli ochoczo, acz nieporadnie atakować bramkę Błękitnych czego zwieńczeniem było wykorzystany karny w 64 minucie. Niestety mimo ambicji i zaangażowania na doprowadzenie do remisu już nie starczyło sił i ostatecznie Nadwiślan ten mecz przegrał. Co ciekawe niebawem zaczęła się dobra, zwycięska passa drużyna i wydawało się, że skazana na porażkę walka o utrzymanie zakończy się sukcesem. Nic z tego! Już kilka tygodni później nadeszły dla Nadwiślana trudne momenty i drużyna praktycznie przestała istnieć.

     W kwietniu aresztowany został bowiem dyrektora sportowy Robert Szuster, który też reprezentował firmę, będącą strategicznym sponsorem Nadwiślana o dość egzotycznej nazwie tj. Blue Ocean Finance. Czym trudnił się dyrektor Robert można przeczytać poniżej, a ciekawostką jest, że łączą go stosunki synowskie z vice-ministrem sportu w rządzie PIS Ryszardem Szusterem, który już w maju z powodu aresztu swojej pociechy podał się do dymisji. Bardzo ciekawa historia, a gdy jeszcze wspomnę, że bramkarz drużyny gości Marek Ufnal to na co dzień strażnik więzienny to robi się już doprawdy złowieszczo:)

http://katowice.wyborcza.pl/katowice/1,35063,20092286,syn-wiceministra-sportu-zostal-aresztowany-byl-czlonkiem-grupy.html

     Najważniejsze, że po tych perturbacjach drużyna nie przestała istnieć. Obecnie piłkarze z Góry dzielnie walczą o punkty w śląskiej IV lidze i wydaje się, że ta liga jest racjonalnym odzwierciedleniem lokalnych aspiracji i możliwości.

W skrócie

Piwo Oczywiście było! Lokalni kibice z wąsami i bez, z radością i werwą spożywali ten trunek. Ja niestety nic, ale tym razem bardzo nie żałowałem, bo jednak było dość zimno.

Jadło Tu spory plusik, bo umiejscowiony w samochodzie punkt gastronomiczny był dość ciekawie wyposażony. Za pyszny bigosik z chlebkiem zapłaciłem jedyne 7 zł, a całość popiłem już nieco mniej wyrafinowaną kawą. Ogólnie jednak brawo!

Bilety Kasa pamiętająca schyłek poprzedniej epoki, a w niej bardzo fajne bilety, drukowane specjalnie na ten mecz z nazwą przeciwnika i datą. Jeden drobny błąd na bilecie to informacja, że dotyczy rozgrywek 2014/2015, ale nie ma się co za bardzo czepiać:) Za 10 zł bardzo cenne uzupełnienie kolekcji

Gadżety Bardzo na nie liczyłem, ale jak to na wsi-nic, a nic. Wśród miejscowych kibiców dopatrzyłem się ze dwóch-trzech szalików, ale skąd je mają, to jeden Stwórca raczy wiedzieć:)

Doping Miejscowi kaszana, nic a nic. Parę razy obrazili sędziego, parę razy przyjezdnych i swoich. Nędza na kołach. Gości było ok.5-6 i może raz coś razem krzyknęli. Słabo pod tym względem.

Uczestnicy Na meczu sam jak palec. Zmarzłem też trochę, ale oczywiście było warto!

Statystyki Był to trzeci tripowy mecz 2 ligi. Wyjazd nr 38, a obie drużyny widziałem w akcji pierwszy raz.

II liga: Nadwiślan 1-2 Błękitni

6 marca 2016, 14:00 - Góra (Stadion im. Józefa Waliczka)
Nadwiślan Góra 1-2 Błękitni Stargard Szczeciński
Bartłomiej Wasiluk 64 (k) - Paweł Lisowski 26, Bartosz Flis 49

Nadwiślan: 23. Robert Błąkała - 11. Piotr Ceglarz, 14. Filip Korneta, 3. Szymon Jarosz, 5. Mateusz Wójcik - 91. Dawid Ogrocki (46, 9. Mateusz Skrobol), 6. Dawid Kaszok (78, 15. Patryk Widuch), 20. Bartłomiej Wasiluk, 10. Kamil Bętkowski (74, 22. Michał Bedronka), 7. Sławomir Musiolik (46, 77. Przemysław Piwowarczyk) - 33. Mohamed Essam.

Błękitni: 1. Marek Ufnal - 23. Franciszek Siwek, 4. Arkadiusz Jasitczak, 2. Patryk Baranowski, 8. Patryk Bednarski - 17. Maciej Więcek, 13. Maciej Kazimierowicz, 15. Paweł Lisowski, 14. Bartosz Flis (70, 16. Radosław Wiśniewski), 18. Wojciech Fadecki (59, 5. Bartłomiej Zdunek) - 20. Michał Magnuski.

żółte kartki: Wasiluk, Ogrocki, Essam, Bedronka - Lisowski.
czerwona kartka: Bartłomiej Wasiluk (90. minuta, Nadwiślan, za drugą żółtą).

sędziował: Paweł Malec (Łódź).
widzów: 400.

Powiązana galeria:
zamknij reklamę

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości