Mieszko z Mieszkowic

Mieszko z Mieszkowic

Mieszko z Mieszkowic

WYJAZD NR 51

13 SIERPNIA 2016 SOBOTA g.17:00

MIESZKOWICE STADION MIEJSKI

MIESZKO MIESZKOWICE-KORAL MOSTKOWO 1:1

KLASA OKRĘGOWA-GRUPA SZCZECIN-POŁUDNIE

     Być w Rzymie i nie znaleźć się na placu św. Piotra? Albo pojawić się w Paryżu i nie podreptać pod wieżę Eiffla? Lub też kroki swe skierować do Krakowa i ominąć Wawel? Niemożliwe!

       No właśnie...To tak jakby pojawić się w Mieszkowicach i nie zjawić się na meczu Mieszka:) Kontynuując swój rodzinny pobyt na ojcowiźnie, w kwestii pięknej słonecznej, sierpniowej soboty opcje były dwie. Albo mecz ekstraklasowej Pogoni u siebie albo...mecz mojego mieszkowickiego Mieszka...również u siebie. Jako , że Pogoń staram się widywać w miarę regularnie-szczególnie gdy gra na wyjeździe, bo do Szczecina daleko, o tyle, już zobaczenie w akcji futbolistów z Mieszkowic stanowiło dla mnie, tego dnia, większą atrakcję.

      

      Dom moich rodziców od stadionu Mieszka dzieli ponad dwa kilometry. Korzystając jednak z pięknej aury i licząc na możliwości wypicia moich kilku ulubionych Bosmanów, na mecz ruszyłem piechotą. Po drodze w sklepie „ U Jadzi” wśród miejscowych zwanym jednak „ U Generała” z gracją nabyłem czteropak ulubionego trunku,czyli...Bosmana i tak dobrze zaopatrzony dotarłem na naprawdę ciekawie położony stadion w Mieszkowicach.

      Swego czasu mieszkowicki kompleks sportowy był miejscem zgrupowań albo i noclegów naprawdę solidnych drużyn. Pamiętam jak w latach 90-tych w hotelu Mieszko nocowali przed meczem ligowym z Pogonią, futboliści Polonii Warszawa na czele z trenerem Mirosławem Broniszewskim. Niestety w następnych latach obiekt niszczał i obecnie widać że brak tu pomysłu i przede wszystkim pieniędzy na zrobienie czegoś ciekawego. A do dyspozycji jest spory budynek hotelowy, atrakcyjnie położony i zapewniający pełny spokój. Do tego bardzo dobrze utrzymana płyta główna oraz boczne boisko. A z czasów gdy i ja kopałem się po czole, pamiętam, że za hotelem było jeszcze kilka dodatkowych boisk treningowych. Gdyby znalazł się tylko solidny sponsor, można by było w Mieszkowicach zrobić drugie Gniewino…Bo jednak dopasowanie tego co jest,do tego co powinno być kosztowałoby grube miliony.

      Marzenia, marzeniami, ale ja przecież na celu miałem wizytę w klubie z rodzinnych Mieszkowic. Niestety o historii Mieszka wiemy niewiele-drużyna zawsze balansowała gdzie na granicy pomiędzy A-klasą i okręgówka i jak do tej pory nie osiągnęła żadnych znaczących sukcesów, choć samego obiektu mogłyby pozazdrości Mieszkowi kluby ze znacznie wyższych lig. Najsłynniejszym wychowankiem Pogoni jest...syn mojej katechetki z podstawówki Radosław Biliński. Gdy byłem nastolatkiem bardzo mnie intrygowała jego kariera, bo jak na mieszkowickie warunki tak to trzeba nazwać. Radek Biliński w barwach Amiki Wronki rozegrał w Ekstraklasie prawie 200 meczów i zdobył 3 Puchary Polski. Zagrał też nawet jeden mecz w kadrze B ze Szwecją za czasów Antoniego Piechniczka. Grał także w Pogoni, a gdy pierwszym trenerem Portowców został Czesław Michniewicz, to Radek został nawet jego asystentem. Gdy jednak Czesia zabrakło w Pogoni, to i na ławce zabrakło miejsca dla Radka…

    Celem mojej wizyty był jednak mecz piłki nożnej. Przeciwnik czyli Koral Mostkowo był mi bliżej nieznany, a co gorsza, mimo ,że geografię Zachodniego Pomorza dość dobrze kojarzę, to nijak nie mogłem sobie przypomnieć, ani gdzie leży Mostkowo, ani też z jakich powodów klub tamtejszy ma taką niecodzienną nazwę. Jak udało mi się ustalić, Mostkowo leży całkiem niedaleko w powiecie myśliborskim, gdzieś pomiędzy Lipianami, a Barlinkiem w leśnych ostępach Pomorza Zachodniego. O klubie wiadomo jedynie to, ze został założony w 1960 roku i niestety...nic więcej.

      Gdy w końcu dotarłem na obiekt, to od razu ogromne rozczarowanie. Żadnych biletów! Kolejny raz na mecz, przeklinany i krytykowany przeze mnie, wstęp darmowy. A pamiętam jak chodziłem na mecze Mieszka kilkanaście lat temu, to zawsze bilety były i za wstęp się płaciło. Kibiców było więcej, a grali przecież na tym samym poziomie.

      Razem więc ze swoimi piwkami umieszczonymi w plecaku, usiadłem spokojnie za ławkami rezerwowych i spokojnie rozpocząłem oglądanie tego widowiska. Na murawie trochę nawet się działo, obie drużyny dzielnie walczyły, ale ciut lepiej piłką operowali goście z Mostkowa. Na trybunach radosny piknik. Dopingu naturalnie żadnego, ale ochoczo wymieniałem swoje opinie na temat spotkania z kilkoma kibicami, którzy dotarli na mecz z Mostkowa, a nawet trenerem przyjezdnych, których był sympatycznym gościem mającym ochotę na dyskurs z publicznością. Popijałem więc przyniesione przez siebie Bosmany, a na drugą połowę dotarł nawet mój tata Jan, z którym to miałem okazję pierwszy raz oglądać mecz w ramach moich blogowych wypraw.

      W drugiej połowie doszło nawet do małej awantury w wyniku, której przedwcześnie boisko opuścił jeden z futbolistów Mieszka. Ostatecznie jednak piłkarze z moich rodzinnych Mieszkowic, dowieźli cenny remis do końca.

   

     Co ciekawe na Pomorzu Zachodnim jest dość specyficzny podział ligowy. Otóż są dwie klasy okręgowe, w zasadzie liga okręgowa i niżej umiejscowiona w hierarchii klasa okręgowa w której rywalizuje Mieszko. Pewnie głównym celem włodarzy ze szczecińskiego OZPN było dodanie prestiżu tym rozgrywkom, ale de facto oglądany przeze mnie mecz faktycznie odpowiadał szczeblowi A-klasy w większości rozgrywek w całej Polsce. Co jeszcze ważne-kopacze Mieszka na chwilę obecną, po rozegraniu 25 kolejek, zajmują ostatnie miejsce w swojej grupie, mając na koncie jedynie 3 zwyciestwa i pewnie zmierzają, ku klasie A,czyli de facto klasie B…

W skrócie

Piwo Oficjalnie nie było, ale nieoficjalnie, sam przytaszczyłem ze sobą, kilka uroczych Bosmanów, które dzielnie pokonałem, kontemplując wyczyny na murawie. Cudownie:)

Jadło Oczywiście nic, a ja kupiłem tylko piwo. Więc do domu wracałem głodny jak pies podwodny:)

Bilety Niestety nie było, co zawsze uważam ze skandal i deprecjonowanie piłki kopanej. Jak coś jest za darmo to się tego po prostu nie szanuje i już.

Gadżety Napiszę krótko-jakie gadżety? Na tym szczeblu? Byłbym w szoku gdyby były.

Doping Całkowite zero, czyli nic. Nieliczni kibice, ziewali zamiast wspierać Mieszka.

Statystyki Mecz nr 51 w mojej blogowej przygodzie, trzeci mecz na terenie rodzimego Pomorza Zachodniego. Obie drużyny widziałem w akcji pierwszy raz, ale jedynie w ramach blogowych tripów, bo na mecze Mieszka jako nastolatek, chodziłem regularnie.

Uczestnicy Jan Kaczmarek i jego syn jedyny Piotr, czyli...ja

Dojazd W końcu gdzieś mogłem pójść piechotą! Cudowne uczucie.

Foto Zapraszam do obejrzenia fotogalerii.

Powiązana galeria:
zamknij reklamę

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości