Derbowa żenada
Derbowa żenada
WYJAZD NR 84
2017 WYJAZD NR 21
CRACOVIA-WISŁA 1-4
13 GRUDNIA 2017 ŚRODA g.20:30
STADION IM.J.KAŁUŻY
EKSTRAKLASA
To była kompromitacja pod każdym względem i w każdym calu. Dla mnie jako zwolennika Pasów, nie ma co ukrywać, był to sądny dzień. O tym ,że wybiorę się na derby, postanowiłem dobę wcześniej. Kupiłem bilet na stronie Pasów i tym razem okazało sie, że nieco zmieniły się zasady zakupów, bo wejściówka już nie była nabijana na kartę, ale standardowo drukowana w domu. A więc będzie jakaś derbowa pamiątka. Marna i mizerna ,ale jednak.
Dziwne jest gdy derby odbywają się o takiej porze. Grudniowa noc, środek tygodnia, smog, ciemno jak nie powiem gdzie, zimno, a tu walka o prymat w Krakowie, która zawsze podsycona jest dziką nienawiścią z obu stron.
Na stadion dotarłem wyjątkowo o czasie, chociaż w domu starałem się jako tako spełnić jeszcze swoje obowiązki i wykąpać Stefana. Odśpiewałem nawet z kibicami hymn Pasów ala Maciej Maleńczuk i zająłem pełen nadziei swoje miejsce. Na początku z boiska wiało nudą. Pasy grały kaszanę, a Wisła nieco chyba wystraszona, zbyt mocno nie atakowała. Oczywiście kibice obu drużyn lżyli się niemiłosiernie i przyznam, że mam coraz większe wrażenie, ze ci którzy najgłośniej bluzgają i złorzeczą, życiowo są największymi ...łajzami i nieudacznikami. Jako kibic Pasów, doskonale rozumiem, że Wisła jest wrogiem numer jeden, ale na Boga...to jest tylko piłka nożna i wzajemne wyzywanie się od Żydów, kurew, psów itp jest dla mnie co raz mniej zrozumiałe, choć zapewne miłość do "skopanej" będzie towarzyszyć mi do grobowej deski. Kibice Pasów już w pierwszej połowie dali imponujący pokaz fajerwerków i nic nie wskazywało na to, że z tego powodu może przytrafić się coś takiego, co miało miejsce później...
Z murawy wiało więc całkowitą nudą i już miałem ruszać na kiełbasę w przerwie, gdy nagle...bach. Ni z gruchy, ni z pietruchy, Wasilewski, były mistrz Anglii w Leicester wbił Pasom tzw. bramkę do szatni, z niczego (!). Podłamało mnie to, ale optymistycznie myślałem o kolejnych 45 minutach, gdy zaraz padł drugi cios i niejaki Jesus Imaz dołożył drugą bramkę, też "do szatni" i po pierwszej połowie mecz wyglądał na przegrany. Pasy nie stwarzały praktycznie żadnego zagrożenia pod bramką Wisły i grały bardzo słabo. Gorzej, że nawet nie było u nich widać woli walki, serca i zaangażowania. Przecież to są do licha ( choć inne słowa ciśnie mi się na usta) krakowskie, święte derby. Nie ma tu srania po krzakach, ważna jest walka i ambicja. A wśród Pasów nie było ani jednego ani drugiego. I tu na pewno należy wrzucić kamyczek do ogródka trenera Probierza. Czy na pewno nasz polski Guardiola rozumie czym są derby w Krakowie? Derby można przegrać, ale w derbach trzeba k...walczyć!!!!!! Jeździć na dupie, grać pressingiem, nie odpuszczać żadnej piłki. U Pasów tego nie było wcale, nic, a nic. Dwie żółte kartki które dostali piłkarze Cracovii wcale nie wynikały z mega zaangażowania. Wstyd więc panie Michale, bo dostać czwórkę u siebie jest niestety wielką kompromitacją.
Druga połowa zaczęła się karygodnie. Ten sam Jesus Imaz wbił Pasom bramkę na 0-3 już w 46 minucie. I piłkarsko mecz praktycznie się zakończył. Pasy kopały dalej beznamiętnie i z niewystarczającym zaangażowaniem. Aż nadszedł ciąg dalszy tego w 100% żenującego widowiska. Nagle całkowicie sfrustrowani kibice Pasów z trybuny od strony ulicy Focha ( gdzie na ogół siedzę) uruchomili własne sztuczne ognie, ale tym razem nie skierowali ich w niebo, ale w sektor kibiców Wisły. Wyglądało to tragicznie, bo ognie mające spory zasięg, zamiast w niebo, leciały w sektor gości, który częściowo zaczął płonąć, a całkowicie zasłonił go gęsty siwy dym. Mecz został przerwany na 20 minut, a w tym czasie strażacy zgasili pożar , a kordony policji otoczyły sektor gości, chroniąc ich przed dalszą agresją ze strony troglodytów w pasiastych szalach. Czasami się przegrywa i trzeba to przyjąć na klatę. Popis nieudolności piłkarzy i jeszcze większej kibicowskiej frustracji fanatyków Cracovii zapamiętam na długo. Jako kibicowi Pasów jest mi wstyd z każdej strony-i za porażkę na boisku i za jeszcze większą porażkę na trybunach. Nie ma na to żadnego wytłumaczenia i niestety wracam tu do wątku dotyczącego tego, kto prowokuje podobne awantury. Są to osoby z pewnością mocno zakompleksione, sfrustrowane i życiowo nieudolne, które swoją żółć wylewają właśnie w taki żałosny sposób. Hańba i wstyd, wstyd i hańba. A trener Probierz, który zawsze wszystko wie najlepiej, niech też uderzy się swoje piersi, bo nie przygotował Pasów na derby. I niestety muszę jeszcze dodać, że gdy wrodzy mi kibice Wisły, po trwającej 20 minut przerwie spowodowanej pożarem trybun, ryknęli w kierunku Cracovii "nieudacznicy", to musiałem się z tym w duchu zgodzić.
Później jeszcze Carlitos dobił Pasy na 0-4, a ja w 84 minucie zniesmaczony opuściłem stadion przy Kałuży i tylko idąc w zimną grudniową noc wzdłuż Błoń słyszałem jako słabo grający w defensywie Helik, strzelił honorową bramkę dla Pasów.
Żenada towarzyszyła temu spotkaniu z każdej strony. Gdy koło 60 minuty ruszyłem bo kiełbasę do punktu gastro, pracująca tam niewiasta poinformowała mnie, że ..."no food" i ,że jedzenie już się skończyło. Pół godziny przed końcem spotkania...Kolejne upokorzenie tego samego dnia...Coś zjeść mogłem dopiero na KFC tuż koło obwodnicy Krakowa nieopodal Bielan.
Ciekawe było również to, że tuż przed moim nosem rozgrzewał się przez dużą część meczu Patryk Małecki, który jest szczególnie znienawidzony przez kibiców Pasów. Lżono go jak psa, od najgorszych w każdy możliwy sposób, a on obracał się tylko w stronę trybun po każdej strzelonej przez Wisłę bramce i wznosił ręcę do góry. ...
To był przykry i trudny wieczór. Mam po nim dość jasne uczucie, że i piłkarze Cracovii i jej kibice całkowicie się skompromitowali....
W skrócie
Piwo Było, ale ze względu na mecz „podwyższonego ryzyka” jedynie bezalkoholowe. Na meczu byłem autem, więc ten temat mnie nie interesował, a piwko wypiłem dopiero po powrocie do domu.
Jadło Wstyd i żenada. By nie stać w kolejkach, po stadionową kiełbasę udałem się ok. 60 minuty meczu. Niestety, wszystko zostało już wykupione i zjedzone, mimo, że były to…derby(!!!). Gastronomiczna katastrofa.
Bilety Wejściówkę nabyłem w domu online, bojąc się kolejek, których jednak w ogóle nie było. To i tak jest jakaś pamiątka, bo do tej pory bilet nabijał się wirtualnie na kartę kibica, ale niedawno zasady się zmieniły i teraz bilety drukuje się w domu.
Gadżety Na sektorze G na którym byłem, całkowite, nic, a nic. Nawet gdybym chciał to bym nic nie kupił.
Doping Derby to derby, a więc działo się. Niestety mnóstwo było chamstwa i prymitywnej frustracji. Jak ktoś pokonuje Cię w sportowej walce to dla kibica, który w cywilu pewnie ma swoje frustracje, jest tylko…psem i chujem jebanym. A więc obie strony obrażały się w każdy możliwy sposób stosując na ogół stare i proste wulgaryzmy typu „zawsze nad wami, pier…nymi Żydami” i tym podobne. Sporo było pirotechniki, także tej zdziczałej, kiedy to kibice Pasów, mocne, sztuczne ognie kierowali zamiast w niebo jak na początku meczu-prosto w kibiców Wisły, co skończyło się 20 minutową przerwą w meczu, minipożarem i ranami ochroniarzy oraz wejściem na stadion policji. Żenada po raz kolejny. Mimo, że jestem futbolowym fanatykiem, to dręczy mnie myśl, że lwią część bywalców stadionów stanowią ludzie ociężali umysłowo i życiowo całkowicie nieudolni, którzy swą żółć i gorycz wylewają czy to na „Żydach” czy to na „Psach”. Okropieństwo…
Foto Jak zawsze zachęcam do obejrzenia fotorelacji z tego meczu, dostępnej w wersji klasycznej strony.
13 grudnia 2017, 22:43:50 - koofel
Ekstraklasa: Cracovia 1-4 Wisła
13 grudnia 2017, 20:30 -Kraków (stadion Cracovii) |
Komentarze