Gladiatorzy z Rybnika
Gladiatorzy z Rybnika
WYJAZD NR 55
2 WRZEŚNIA 2016 PIĄTEK g.19:00
ROW RYBNIK-POLONIA BYTOM 1-2
RYBNIK STADION MIEJSKI
II LIGA
Rybnik od kilku lat jest miejscem, gdzie dość często pojawiam się służbowo i zarazem destynacją, którą bardzo lubię. Pisząc jednak ten artykuł, pierwszy raz w życiu przyszło mi do głowy, że nazwa tego miasta, może mieć cokolwiek wspólnego...z rybami. Źle to świadczy o moim kontakcie z rzeczywistością, ale jest to najprawdziwsza prawda…
Jeżdżąc do Rybnika, nigdy mi to nawet przez mikrosekundę przez głowę nie przemknęło. A faktycznie w średniowieczu miasto słynęło ze stawów hodowlanych. Teraz niestety uległo to zmianie i według dostępnych danych z 2016, Rybnik jest czwartym najbardziej zanieczyszczonym miastem...Unii Europejskiej. Oczywiście, mam tu na myśli czystość powietrza, a nie ulic, bo te w Rybniku są nienaganne. Rybnik jest też sporym miastem, bo liczy około 140 tys. mieszkańców, a więc przykładowo jest większy od miasta wojewódzkiego Opola.
Czynnikiem sprzyjającym by udać się akurat na ROW było to, że drużyna ta swoje mecze u siebie w ubiegłym sezonie rozgrywała zawsze w piątek ( wtedy nie sędziuję), ponieważ sobota lub niedziela była zarezerwowana dla miejscowej drużyny żużlowej, która od lat utrzymuje się na najwyższym poziomie rozgrywek i jej mecze są priorytetem dla rybnickich włodarzy. Bilet nabyłem na wszelki wypadek online, ponieważ wiedziałem, że z racji tego, że piątek był dla mnie normalnym dniem pracy, to na mecz zapewne, tradycyjnie dotrę na styk.
ROW Rybnik to klub niekoniecznie wyjątkowo utytułowany, ale jednak w przeszłości na najwyższym szczeblu rozgrywek spędził łącznie, aż 7 sezonów. Szkoda, że ostatni raz było to 40 lat temu. Stadion piłkarski jest zarazem areną zmagań żużlowych, przez co trybuny są oddzielone od boiska torem żużlowym. Obiekt jednak prezentuje się sympatycznie, mimo że w tym samym miejscu znajduje się już od 1939. Jest to taki typowy śląski 10-tysięcznik, który na meczach piłkarskich rzadko zapełnia się w całości.
Na spotkanie dotarłem jak zwykle, nieco późno i przyszło mi już parkować pod niedaleko położonym marketem. Jakieś kolejki do kas były, więc kupno biletu w sieci nie okazało się głupim rozwiązaniem. Zaraz przy wejściu odnalazłem stoisko z pamiątkami, na którym nabyłem bardzo fajną smycz za jedyne 10 zł. Pozostało więc tylko poszukać swojego miejsca i rozpocząć delektowanie się widowiskiem:)
Na Górnym Śląsku zdecydowanie fascynują mnie przeróżne mariaże kibicowskie. Trudno to niekiedy zrozumieć, ale np. część Gliwic wcale nie kibicuje Piastowi...tylko Górnikowi. Albo w Chorzowie znajdą się fani Górnika, zamiast...Ruchu. Są to naprawdę ciekawe historie i niekiedy nijak nie można tego ogarnąć zdrowo-rozsądkowo. Na spotkaniu udało mi się ustalić, że kibice ROWu zdecydowanie mają zgodę z Górnikiem Zabrze:)
Mecz, jakby na to nie spojrzeć był takimi śląskimi derbami, ale między Polonią, a ROWem żadnej zgody nie ma i z obu stron (bo kibice gości byli obecni), obrażono się, ile weszło. Na boisku jednak trudno było wyczuć jakąś wielką wrogość i piłkarze po prostu walczyli o jak najlepszy wynik. W pierwszej połowie bramkę zdobyli gospodarze i gdy wydawało się, że dowiozą zwycięstwo do końca, to najpierw 66 minucie za kiera stracili obrońcę, a między 82, a 86 jeszcze dwie bramki i generalnie mecz przegrali, co wywołało ogromny aplauz wśród przyjezdnych.
Na meczach na Górnym Śląsku jest jeszcze jedna tradycja, której próżno szukać gdzie indziej. Skubanie słonecznika jest tutaj w czasie spotkań prawdziwą religią. Widziałem to na Górniku, na Ruchu, na Szombierkach i oczywiście na ROWie. Znakomita większość kibiców mocno dziarga w czasie spotkań słonecznikowe ziarna, co na koniec meczu daje taki efekt, że siedzi się w łupinach po same kostki. Idąc zaś na stadion można spotkać handlarzy, którzy na krzesełkach czy ręcznikach sprzedają tylko i wyłącznie...słonecznik. Nie wiem, z czego wynika ta śląska tradycja, ale jest jedyna w swoim rodzaju:)
Po meczu jeszcze szybko wskoczyłem do marketu, kupić coś do zjedzenia, bo niestety kiełbasy nie zaliczyłem. Gdy stałem w przerwie w kolejce po nią, to okazało się...że została wyprzedana, więc smutny z pustym żołądkiem wróciłem na swoje miejsce na trybunie.
Podsumowując, wyjazd udany, bo odczuwalny był dobry śląski klimat, mecz też nie był najgorszy i mimo że nie zjadłem kiełbasy, to zakupiłem kolejną smycz do swojej bogatej kolekcji. A wszystkim kolegom po fachu, Rybnik serdecznie polecam:)
A jak to się na Śląsku goda „jo tu jeszcza wroca”:)))))))))
W skrócie
Piwo Było, ale tym razem nie dla mnie. Ja spokojnie wychyliłem kilka kufelków, dopiero po powrocie do domu.
Jadło Oczywiście miała być kiełbasa. Stoisko było, więc w przerwie grzecznie ustawiłem się w kolejce. Szybko jednak okazało się, że kiełbasiani sprzedawcy źle policzyli swoje zasoby, bo bardzo prędko okazało się się, że pożądana przez wszystkich gięta i zawijana po prostu się skończyła. Wywołało to groźny pomruk niezadowolenia w kolejce, w której najbardziej czuć było zapach...palonej gdzieś nieopodal marihuany:)
Bilety Z wygody nabyłem bilet online co klub ROW umożliwia na swojej stronie i za co mu chwała i cześć. Niestety nie jest to jakaś cenna pamiątka, ale przynajmniej na stadion wszedłem szybciutko i ominąłem kasowe kolejki.
Gadżety Tu na plus, fajnie ligowo. Zaraz przy wejściu solidnie zaopatrzone stoisko z gadżetami, gdzie nabyłem smycz
Doping I rybniccy Gladiatorzy i chłopcy z Bytomia nie szczędzili sobie obraźliwych pozdrowień. Czyli na trybunach coś się działo. Na minus to, ze jednak siedzieli od siebie bardzo daleko, więc wielkiego ognia w tych słownych utarczkach nie było.
Dojazd Autem jak zwykle-przy innym środku lokomocji powrót trwałby ze dwa dni.
Statystyki Obie ekipy w akcji widziałem pierwszy raz-pierwszy raz też byłem na rybnickiej Maracanie:)
II liga: ROW 1964 1-2 Polonia B.
2 września 2016, 19:00 -Rybnik (stadion MOSiR) |
Komentarze