Janów o zmroku
Janów o zmroku
WYJAZD NR 37
POLSKA LIGA HOKEJA
NAPRZÓD JANÓW-NESTA MIRES TORUŃ 7:4
1 MARCA 2016
Trzeba faktycznie mocno kochać to co się robi, by w środku tygodnia, w nocy, przy okrutnej pogodzie ruszyć prawie 80 km by zobaczyć dwie drużyny z niższych partii Polskiej Ligi Hokeja. Gdy Karola zmieniła mnie przy opiece nad Olem, miałem chwilę zwątpienia. Z nieba lało się coś podobnego do śniego-deszczu, czarna nitka jezdni znikała pod błyszczącym się szronem i było przeraźliwie zimno. Do jazdy samochodem warunki marne, tym bardziej, że było tak ślisko, że ciężko było ustać koło samochodu. Nic to. Miłość to nie pluszowy miś, więc, ucałowałem żonę i syna, przeżegnałem się i po splunięciu dwa razy przez lewe ramię ruszyłem do auta. Teraz albo nigdy.
Na ten wtorek miałem mnóstwo cudownych on tourowych planów, ale ciepło pomyślałem o hokeju, która już za chwilę miał kończyć rozgrywki. Piłką jeszcze nasycę się do pełna i na swoim blogowym szlaku i przede wszystkim jako sędzia na murawie. Ruszyłem więc, jak zwykle minimum 15 minut za późno. Było bardzo ciemno i bardzo ślisko, ale auto jakoś trzymało się nawierzchni, a ja pokonywałem kolejne kilometry wykonując kontrolowane ślizgi na swojej obowiązkowej trasie do Katowic-Wrocławia-Legnicy, czyli poprzez Zator, Libiąż, Chełmek, Mysłowice itd. Mimo czarnej, czasowej wizji wpisanej w mojej pradawnej nawigacji Mio dotarłem na Jantor tylko parę minut po rozpoczęciu zawodów. Szukając miejsca parkingowego pokręciłem się trochę koło pobliskiej kopalni, by wreszcie wcisnąć auto, gdzieś pomiędzy leżące nieopodal familoki. Po wyjściu z samochodu, prawie natychmiast straciłem równowagę, ślizgając się na śniegowych zawijasach. Było bardziej ślisko niż myślałem-łatwiej się jechało, niż szło:) Za to wokół krajobraz księżycowy jak z filmów Kutza. Ciemno, mokro, zimno, jakieś kłęby ni to mgły, ni to pary, a wokół staroświecka hala Jantoru,kopalnia i familoki. Co tu dużo mówić, uwielbiam takie klimaty, uwielbiam Górny Śląsk, więc z trudem utrzymując równowagę z entuzjazmem ruszyłem do kas po bilet.
Tu miłe zaskoczenie, bo bilet żywcem z minionej epoki, całosezonowy, ze zrobionymi długopisem adnotacjami za jedyne 10 zł. Jest dobrze, pomyślałem!
Ale w tym miejscu wrócę do genezy tej wyprawy. Skąd w ogóle pomysł na taki mecz? O drużynie Naprzodu Janów pierwszy raz usłyszałem już latach osiemdziesiątych, gdy jak młody fan sportu wdrażałem się w jak się okazało, swoją życiową pasję. Przez następne kilkanaście lat wiedziałem o jej istnieniu, ale już mniej o sportowych wynikach i osiągnięciach. Gdy więc zrodziła się moja „ontourowa”wizja natychmiast postanowiłem odświeżyć swoją wiedzę. I tu spotkało mnie pierwsze zaskoczenie. Byłem pewny, że Janów leży na Górnym Śląsku-wiedziałem więc, że to ani Janów Lubelski, ani też Janów Podlaski:) Tylko tylko, że ten Janów umiejscawiałem gdzie w rejonie ROW(Rybnicki Okręg Węglowy). I był to spory błąd! Janów bowiem to nie jest żadne miasto, ani też żadna wieś. Janów jest po prostu dzielnicą Katowic, co przyznam szczerze ogromnie mnie zaskoczyło. Z topografii naszego kraju jestem dość dobry, ale ten przypadek wskazał mi, że jednak jeszcze niewystarczająco:)
Wracamy do głównego wątku. W ręku miałem już bilet, więc pozostało tylko dostać się na Jantor. Poszło szybko i sprawnie i już mogłem oglądać hokejowe wyczyny miejscowych w starciu z dziwacznie zwącą się drużyną z Torunia. Sama hala, duża, dobrze oświetlona, ale jednak widać, już na niej ząb czasu. Mimo to jedynym dość dziwnym elementem był mało ciekawy zapach, takiej starej gumy, który trochę utrudniał kontemplację tego co działo się na tafli.
Sam mecz miał również dość zaskakujący przebieg. W pierwszej, bardzo wyrównanej tercji jedną bramką prowadzili gospodarze. W drugiej tercji goście rzucili się na Janowian jak wilcy na zająca i gładko wygrali tą partię 2-4. Ale w ostatniej odsłonie to hokeiści Naprzodu pokazali jednak, że i barwy i tradycją zobowiązują i wbili tej toruńskiej Nescie, aż cztery bramki gładko wygrywając tę rundę 4-0. Ostatecznie więc gospodarze wygrali 7:4 i spowodowali, że drużyna z Torunia spadła z ligi. Jak pokazał czas, tylko na chwilę, bowiem to Naprzód nie otrzymał licencji na grę w obecnym sezonie i jego miejsce zajęli właśnie ….gracze z Torunia. Ogromnie mi szkoda i nie mogę zrozumieć, że drużyna z takimi tradycjami jak Naprzód może nawet zniknąć z hokejowej mapy Polski. Na chwilę obecną wszystko jednak wskazuje na to, ze hokej w Janowie będzie, tyle, że na drugim szczeblu rozgrywek.
Sama wyprawa bardzo, bardzo ciekawa. Bo i klub, hala, ale i okolica mocno hipsterska. Krajobraz nieco industrialny, ale klimat pierwszorzędny. Dopingu w formie zorganizowanej nie było, ale miejscowi parę razy zebrali się w sobie by coś krzyknąć. Na całej hali wlepki sugerującę, że Naprzód trzyma sztamę z...Ruchem Chorzów. Bardzo fajny też punkt gastronomiczny, z gadżetami w trochę ograniczonej formie.
Na tafli w dobrej formie był również obecny jeden z legendarnych polskich hokeistów Adrian Parzyszek, który aż 9 razy zdobył Mistrzostwo Polski i rozegrał ponad 1000 meczów w PLH. Ponadto przez wiele lat był etatowym reprezentantem Polski. Na finisz kariery w wieku 41 lat wrócił na stare śmieci do Janowa.
Cóż….Pozostaje tylko życzyć aby taki klub jak Naprzód nie upadł i mógł dalej propagować hokeja, który jest jedną z ulubionych dyscyplin na Górnym Śląsku.
Aby zobaczyć to co mi było dane, zachęcam do obejrzenia galerii:) A w ramach ciekawostek film pokazujący jak wygląda rzut karny w hokeju
W skrócie
Piwo Nie było mi dane raczyć się moim ulubionym trunkiem. Na mecz bowiem dotarłem samochodem.
Jadło A i owszem. Punkt gastronomiczny cieszył się sporym powodzeniem, więc i ja z niego skorzystałem. Śląski hamburger za bodajże 8 zł okazał się całkiem dobry:)
Bilety Cudowne-starego typu kupione w kasie przy hali. Pierwszorzędne uzupełnienie mojej kolekcji.
Gadżety Za wiele tego nie było, ale jednak parę różnych ciekawostek można było nabyć. Ja zdecydowałem się na kubek w cenie 15 zł w bramkarzem Naprzodu, Elżbieciakiem. Wydaje mi się, że tę produkcję kubków mógł nawet on sam sponsorować:) Ale pamiątka pierwszorzędna!
Doping Szału nie było, ale miejscowi parę razy coś wspólnie razem zaryczeli.
Statystyki Wyjazd nr 37, już trzeci na szlaku mecz hokejowy-obie drużyny widziałem w akcji pierwszy raz. Boję się, że Naprzodu mogę już nie zobaczyć, a byłaby to ogromna strata, klimat jest niepowtarzalny.
Naprzód Janów - Nesta Mires Toruń 7:4 (1:0, 2:4, 4:0).
1:0 J. Piper - A. Michiejenak, Sz. Skrodziuk (12.32),
1:1 M. Gościński (21.23),
2:1 A. Michiejenak - J. Piper (21.58),
2:2 M. Kalinowski - S. Kukuszkin, D. Minge (23.49),
3:2 M. Gryc - Ł. Sękowski (26.50),
3:3 J. Dołęga - M. Gościński, B. Skólmowski (30.10, w przewadze),
3:4 S. Kukuszkin - J. Żyliński (38.58, w przew.),
4:4 M. Kozłow - J. Piper, A. Parzyszek (45.39),
5:4 W. Stachura - M. Pohl (47.06),
6:4 W. Stachura - Ł. Elżbieciak (54.51),
7:4 M. Gryc (59.43, do pustej bramki)
Nesta Mires:Bojanowski; Żyliński - Lidtke, Skólmowski - Kantor, Huzarski - Podsiadło; Kalinowski - Kukuszkin - Minge, Gościński - Fraszko - Dołęga, Wiśniewski - Dzięgiel - Szarszok, Kasztanow - Kuchnicki - Winiarski
Komentarze