Krakowscy Królowie

Krakowscy Królowie

Krakowscy Królowie

WYJAZD NR 48

12 CZERWCA 2016 NIEDZIELA

KRAKÓW STADION WAWELU

KINGS KRAKÓW-AZS SILESIA REBELS KATOWICE 6:27

POLSKA LIGA FUTBOLU AMERYKAŃSKIEGO

     Kolejna blogowa wyprawa, tuż po meczu reprezentacji również była zaplanowana w najbliższym mi pod każdym względem Krakowie. Szykował się prawdziwy rarytas, o którym dowiedziałem się całkowicie przypadkowo. Pomimo głębokiej miłości do sportów zespołowych, nie miałem zielonego pojęcia, ze w Krakowie jest drużyna grająca w lidze futbolu amerykańskiego. A tu taka niespodzianka! Korzystając z wolności od sędziowania w te upalne popołudnie, zabrałem ciężarną żonę oraz małoletniego syna na krakowski ...Wawel.

     A ściślej mówiąc, na klimatyczny, położony przy ulicy Podchorążych stadion WKS Wawel. Obiekt ten jest mi bliski z kilku powodów. To tam wiele lat temu przez kilka sezonów zaliczaliśmy praktyczne, biegowe egzaminy sędziowskie. To również tam sędziowałem parę różnego rodzaju meczów-tych dla mnie istotniejszych i tych trochę mniej ważnych.

     Sam obiekt oddano do użytku już w 1953, a więc wtedy gdy z ziemskim łez padołem żegnał się towarzysz Stalin, a mój ojciec Jan miał 6 lat i powoli przymierzał się do szkolnych obowiązków. Obiekt może pomieścić, aż 5500 kibiców i jego znakami charakterystycznymi jest drewniana klimatyczna trybuna oraz spora bieżnia tartanowa. Stadion jest też atrakcyjnie położony, bo zaledwie kilka przystanków tramwajowych od ścisłego centrum starego Krakowa. Tradycje sportowe Wawelu też są spore. Dość powiedzieć o prężnej sekcji lekkoatletycznej, której wizytówką był chodziarz Robert Korzeniowski czy o piłkarzach nożnych, którzy jeszcze kilkanaście lat temu, kopali na zapleczu ekstraklasy (obecna 1 liga).

     To właśnie na tym zasłużonym obiekcie swoje mecze rozgrywa również krakowska ekipa zmagająca się w lidze futbolu amerykańskiego o dumnie brzmiącej nazwie Kings Kraków. Na mecz tradycyjnie dotarliśmy lekko opóźnieni, ale już na „dzień dobry”, czekała na mnie bardzo miła niespodzianka. Bilety wstępu i to płatne!!! Nie ukrywam, że bardzo mnie ucieszyły te wejściówki w bardzo przyzwoitej szacie graficznej, bo to prawdziwy rarytas w mojej kolekcji. Do tego do biletu w skromnej cenie 10 zł dodawano napój energetyczny i chipsy, czyli typowo po amerykańsku:) Olek był zachwycony chipsami, jego macierz znacznie mniej….

     Kibiców było ok.300, za to był (a jakże) zorganizowany doping obu ekip. Fani Górnośląskich Rebeliantów, co róż przekrzykiwali miłośników Krakowskich Królów. Dopingowicze byli też przyzwoicie wyposażeni w solidne bębny i inne akcesoria kibicowskie. Normalnie Ameryka:)

      

     A gdy w przerwie zobaczyłem rozkładające się w pobliżu trybuny stoisko z gadżetami dla kibiców, to doprawdy byłem już w siódmym niebie. Znienacka nabyłem T-shirt z logo Królów, w którym często chodzę, więc jest to jak najbardziej użyteczna pamiątka:)

     Cóż można powiedzieć o samym meczu? Na plus na pewno dynamika rozgrywanych akcji, bo momentami kurzyło się i trwała dzika zawierucha jak na dnie piekieł. Na minus i to nieco zdziwiło mnie w tej dyscyplinie-duży brak płynności w grze. Mecz był co chwilę przerywany i trwały jakieś dziwne ustawiania i przegrupowania sił, o których wypowiedzieć się nie potrafię, bo o futbolu amerykańskim, moja wiedza jest znikoma i ogranicza się do tego jak zdobywa się punkty. A te, tego uroczego czerwcowego popołudnia zdobywali głównie dziarscy Ślązacy. Co ciekawe, w obu drużynach sporo było czarnoskórych zawodników. Jak można słusznie się domyśleć, nie byli to zawodowi gracze zarabiający na chleb nad Wisłą, ale pracownicy międzynarodowych korporacji, realizujący swoje zawodowe ambicje w Polsce, a w weekendy wyżywający się na zielonych murawach. Finalnie więc krakowscy futboliście musieli uznać wyraźną wyższość gości ze Śląska, a ja opuszczałem stadion Wawelu wysoce ukontentowany. Polecam każdej i każdemu!

W skrócie

Piwo No właśnie, czy było piwo? Ano było, tuż przy hali Wawelu czuwała miła, starsza pani z dystrybutorem , ale ja niestety nie mogłem skorzystać. Byłem i kierowcą i opiekunem:)

Jadło Tu raczej dość pewnie mogę stwierdzić, że nie było nic, poza przekąskami serwowanymi jako dodatek do biletów i dodatek do piwa przy stoisku ww miłej pani...

Bilet Prawdziwy rarytas w mojej kolekcji. Bilet drukowany i dedykowany na ten konkretny mecz. Ciekawa szata graficzna, herby drużyn, data wydarzenia. Choćby z tego powodu warto było wybrać się na to spotkanie.

Gadżety Gdy w czasie jednej z dłuższych przerw zobaczyłem młode wiekiem niewiasty rozstawiające stoisko z pamiątkami klubowymi to nieomal, a zalałem się łzami. Smyczy-niestety nie było, ale za to nabyłem T-shirt z logo i nazwą klubu za 30 zł, który często używam. Brawo i jeszcze raz brawo:)

Uczestnicy Olo, Karola (Stefan w brzuchu) i moja skromna osoba

Statystyki Wszytko tu było dziewicze-mój pierwszy raz na lidze futbolu amerykańskiego,pierwszy raz widziałem w akcji obie drużyny i pierwszy raz byłem w ramach blogowych wycieczek na stadionie Wawelu, który jednak jest mi bardzo dobrze znany z racji sędziowskich wyzwań z przeszłości:)

Doping Na plus-bardzo fajny, bo zorganizowany i to po stronie miejscowych i przyjezdnych. Bębny, szale, te sprawy-widoczne trochę „amerykanizmy” ,ale zdecydowanie na plus i to duży!

Foto Zachęcam do obejrzenia fotogalerii-warto:)

Relacja ze strony Rebels

W rozegranym w niedzielę 12 czerwca meczu 9. kolejki pierwszej ligi AZS Silesia Rebels pokonali na wyjeździe Kraków Kings 27:6. Z bilansem 3-3 zespół ze Śląska zajmuje obecnie trzecie miejsce w tabeli Grupy Południowej. 4 porażki w 7 spotkaniach plasują Kings na czwartej lokacie.

Dzisiejszy mecz rozpoczął się świetnie dla gości. Po pierwszym wykopie fantastyczną, liczącą prawie 70 jardów akcją powrotną popisał się wszechstronny defensive back Rebels Andrzej Gwóźdź. Zawodnicy Kings po desperackiej pogoni byli w stanie wypchnąć rywala poza obręb pola gry w okolicach 10. jarda przed własnym polem punktowym. Taki obrót spraw chyba zaskoczył ofensywę Rebeliantów, bo przyjezdni atak rozpoczęli falstartem. Chwilę później nieudany bieg cofnął ich o kolejne 5 jardów. Wtedy sprawy w swoje ręce i nogi wziął Amerykanin w szeregach Rebeliantów. Ładny bieg bardzo dobrze tego dnia dysponowanego Marcusa Ruffina pozwolił zespołowi ze Śląska wyjść na prowadzenie.

Nasza defensywa bardzo szybko ustawiała się na linii wznowienia akcji i zatrzymywała wszelkie próby krakowian gry bez zbiórki. Mamy jeszcze matematyczne szanse na play-off. Nie złożymy broni.

Michał Krzelowski, kontuzjowany, pierwszy rozgrywający AZS Silesia Rebels

Kings już w pierwszej kwarcie znaleźli się w trudnym położeniu, gdyż kontuzji kolana doznał reprezentacyjny running back Michał Dybowicz. Problemów nie mieli goście. Na początku drugiej kwarty Ruffin wykonał punktowy bieg - tym razem 7-jardowy. Nadzieje Królów na wygraną zostały jeszcze bardziej stłamszone pod koniec pierwszej połowy gdy Marcin Rosikoń złapał krótkie, precyzyjne podanie Adriana Mazurka. Trzy przyłożenia poparte kompletem skutecznych podwyższeń za jeden punkt w wykonaniu Benjamina Bołdysa pozwoliły Rebels prowadzić do przerwy 21:0.

Po wznowieniu gry po regulaminowej przerwie nadal dominowali goście. Ostatnie tego dnia przyłożenie w wykonaniu Rebels należało do Andrzeja Gwóździa, który popisał się w defensywie przytomnością i szybkością. W tej samej kwarcie Gwóźdź popisał się innym kluczowym zagraniem w obronie – przechwycił piłkę po podaniu Filipa Mościckiego.

Mimo iż niebędący w pełni sił rozgrywający krakowian posyłał sporo dobrych piłek, w ofensywie Królów brakowało komunikacji i precyzji. Jedyne punkty gospodarzom dał w czwartej kwarcie zastępca Dybowicza - Szymon Wesołowski. Mecz zakończył się 21-punktową wygraną zespołu z województwa śląskiego.

- W szeregach Kings brakowało kilku kontuzjowanych zawodników. Na pewno nie udało im się narzucić swojego tempa gry. Nasza defensywa bardzo szybko ustawiała się na linii wznowienia akcji i zatrzymywała wszelkie próby krakowian gry bez zbiórki. Mamy jeszcze matematyczne szanse na play-off. Nie złożymy broni. Mecz z Tychy Falcons będzie dla nas spotkaniem o honor. Bardzo chcemy odegrać się za porażkę w pierwszym starciu z nimi -powiedział Michał Krzelowski, kontuzjowany, pierwszy rozgrywający AZS Silesia Rebels.

- Znamy już swój los. Przed nami baraż z jedną z drużyn PLFA II. Ale to odległa perspektywa. Na razie koncentrujemy się na meczu z Tychy Falcons. Sokoły mają zdecydowanie najlepszą ofensywę w naszej grupie. Kalkulacja jest prosta - by sprawić niespodziankę będziemy musieli zatrzymać ich atak. Dopiero po tym meczu pomyślimy nad strategią przygotowań do barażu, a przede wszystkim skoncentrujemy się wykurowaniu z urazów -skomentował Filip Mościcki, rozgrywający Kraków Kings.

Najlepszym zawodnikiem meczu był imponujący w obronie i formacjach specjalnych Andrzej Gwóźdź. W ataku w końcu tak, jak spodziewali się włodarze Rebels zaprezentował się Marcus Ruffin, który regularnie taranował rywali. Na lepszą dyspozycję Ruffina na pewno wpłynęło to, że zaleczył kontuzję pleców, z którą zmagał się od początku rozgrywek. Ofensywą gości mądrze kierował drugi rozgrywający Adrian Mazurek.

Numerem jeden w krakowskich szeregach był dzisiaj defensywny ligowy Patryk Jakubiec. Zawodnik ten często zatrzymywał rywali przed linią wznowienia akcji. Dobrze prezentował się też niezawodny Dominik Janda. W ataku wyróżnił się zdobywca jedynego przyłożenia dla Kings Szymon Wesołowski.

Ostatni mecz w rundzie zasadniczej Kings rozegrają 18 czerwca na Śląsku. Rywalem będzie zdecydowany lider grupy - tyskie Sokoły. Dzień później, 19 czerwca Rebels na własnym boisku podejmą Tytanów Lublin.

Kraków Kings - AZS Silesia Rebels 6:27 (0:7, 0:14, 0:6, 6:0)

I kwarta
0:7 przyłożenie Marcusa Ruffina po 20-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Benjamin Bołdys)

II kwarta
0:14 przyłożenie Marcusa Ruffina po 7-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Benjamin Bołdys)
0:21 przyłożenie Marcina Rosikonia po 5-jardowej akcji po podaniu Adriana Mazurka (podwyższenie za jeden punkt Benjamin Bołdys)

III kwarta
0:27 przyłożenie Andrzeja Gwóździa po 14-jardowej akcji powrotnej po odzyskaniu piłki zgubionej przez Kings (podwyższenie za jeden punkt Benjamin Bołdys)

IV kwarta
6:27 przyłożenie Szymona Wesołowskiego po 10-jardowej akcji biegowej

Mecz obejrzało 300 widzów.

MVP meczu: Andrzej Gwóźdź (cornerback AZS Silesia Rebels)

- See more at: http://rebels.plfa.pl/aktualnosci/2376/#sthash.BvP5dtUq.dpuf

Powiązana galeria:
zamknij reklamę

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości