Nadieżda umiera ostatnia

Nadieżda umiera ostatnia

Nadieżda umiera ostatnia

WISŁA CAN PACK KRAKÓW- NADIEŻDA ORENBURG 54:51

EUROLIGA KOBIETA -KOSZYKÓWKA

3 LUTY 2016

WYJAZD NUMER 31

Z kobiecą koszykówką miałem już do czynienia w Sosnowcu, więc wszystkich chętnych odsyłam do swojej relacji http://piotrontour.futbolowo.pl/news/article/pszczolka-maja . Jednak mając pod samym nosem silną w Europie, drużynę Wisły postanowiłem zawitać do nieco starodawnej hali na Reymonta, by zobaczyć w akcji mocne jak tur zawodniczki Białej Gwiazdy i zaliczyć swój kolejny mecz w europejskich pucharach.

Był środek tygodnia, sporo pracy i gdzieś z tyłu głowy miałem, że będzie „ten mecz”. Dzień jednak tak idealnie się poskładał, że na 10 minut przed wyjściem z zaskoczenia poinformowałem Karolę, że ruszam na blogowy trip, bo jest „niepowtarzalna okazja”:). Tradycyjnie na Reymonta dotarłem lekko spóźniony i na miejscu okazało się, że jest problem z ...biletami. Jako, że przeciwnik był dość atrakcyjny to w momencie gdy wszedłem do hali poinformowano mnie, że na bilety trzeba ...trochę poczekać.

Pewnie ciekawostką było, że sprzedażą biletów zajmowali się nie pracownicy Wisły, ale kibice czyli dziarscy i rośli młodzieńcy w koszulkach Wisły. W końcu udało mi się załatwić wejściówkę za całe 5 zł. Bilet fajny, ale niestety całosezonowy, dobry i na ligę i na puchary.

 Mogłem więc spokojnie delektować się spotkaniem, które pod względem jakości było na znacznie wyższym poziomie niż to, które parę tygodni wcześniej obserwowałem w Sosnowcu. Według fachowców zdecydowanym faworytem potyczki były dziewczyny z Orenburga, ale na parkiecie nie było tego widać, bo pojedynek był bardzo wyrównany. Co chwilę obie drużyny wymieniały się prowadzeniem, ale za każdym razem miałem wrażenie, że to jednak Wiślaczki kontrolują sytuację i ostatecznie tak się stało, bo Biała Gwiazda wygrała ten mecz różnicą trzech punktów. Jako to się mówi, nadzieja umiera ostania:) Do Orenburga jednak sympatyczne koszykarki Nadieżdży wróciły bez punktów...

Na pewno ciekawe jest również to, że w obu zespołach prym wiodły dziewczyny z zagranicy. Oczywiście były to Amerykanki, ale nie tylko. Bądź co bądź dziewczyny robiły wrażenie. Były wysokie, smukłe, umięśnione i ...wydziarane. Wydawało się też, że miały więcej testosteronu niż niejeden facet:)

O dopingu jeszcze słów kilka, bo tu jednak zdarzyło się coś co mnie okrutnie zniesmaczyło. Otóż za doping i oprawę na tym meczu odpowiedzialni byli uczniowie krakowskiego Technikum Komunikacyjnego. Generalnie trzeba uczciwie przyznać, że dawali radę bo doping był praktycznie cały czas i to na przyzwoitym poziomie. Aż do pewnego momentu. Otóż kilka minut przed końcem meczu, ci młodzieńcy, którym pod nosem sypał się pierwszy meszek, postanowili udowodnić jacy są ...męscy (albo niemęscy). Nagle ryknęli w kierunki dziewczyn z Orenburga ...”jazda z kurwami, hej Wisła, jazda z kurwami”. Ze wstydu chciałem schować się pod ziemię...O ile na futbolowych, męskich arenach takie zachowanie przyjmuję zawsze bez zmrużenia oka, bo to jest kibicowski standard. O tyle na kobiecych arenach takiej żenady jeszcze nie widziałem. Ciekawe też , że na takie haniebne zachowania nie było absolutnie żadnej reakcji ani ze strony spikera, ani ze strony opiekunów tych wąsatych młodzieńców. Wstyd, wstyd i jeszcze raz ogromny wstyd. Krótko mówiąc, ręcę opadają…Można jedynie mieć nadzieję, że nikt z ekipy gości nie zrozumiał co też pod ich adresem było śpiewane…

Ciekawostkę dla mnie było również, gdzie też to leży ten Orenburg. Bądź co bądź, w swoich tripach właśnie zaliczyłem pierwszą żeńską ekipę koszykarek z Rosji;) Otóż Orenburg znajduje się dokładnie 2890 kilometrów od Krakowa. Czas przejazdu samochodem z Krakowa, w jedną stronę wyniósłby dokładnie 35 godzin i 28 minut. Miasto jest położone nad Uralem i mieszka tam około pół miliona ludzi, czyli prawie o pół miliona mniej niż w Krakowie. I niestety nie ma tam niczego ciekawego:)

Po meczu, szybko do samochodu ukrytego w zakamarkach koło stadionu Wisły i szybkim tempem, wąskimi zakrętami przez Wolę Justowską i Bielany do domu. Wyjazd udany, a gdyby nie incydent z niecnymi przyśpiewkami wąsatych młodzieńców, to nawet można powiedzieć, że bardzo udany.

Wisła Can-Pack Kraków-Nadieżda Orenburg54:51 (18:14, 10:17, 17:13, 9:7)

Wisła Can-Pack:Nicholls 15 (12 zb), Turner 14, Ouvina 12, Misiuk 4, Żurowska-Cegielska 4, Ziętara 3, Zohnova, Szott-Hejmej 2.

Nadieżda:Bonner 20, McBride 14, Anoikina 7, Cruz 5, Beglova 3, Robinson 2, Kirillova 0, Shilova 0.

W skrócie

Piwo Obecność stwierdzono, ale gdzie kibicie się zaopatrywali i ile kosztowało, nie ustaliłem. Przyjechałem na mecz… autem.

Jadło Nie zauważyłem niczego, ale być może coś można było nabyć.

Gadżety Tu na bogato. Świetnie zaopatrzone stoisko z wszystkim co możliwe w barwach Białej Gwiazdy. Sam nabyłem smycz ze złowieszczym napisem skierowanym w stronę Pasów o treści „Gdy zapada zmrok, ostrożnie stawiaj każdy krok”:) To brawo i jeszcze raz brawo

Bilety Cena 5 zł, fajne, ale wielorazowe użytku. Rozeszły się jak świeże bułeczki

Uczestnicy Sam-”brunet”wieczorową porą:)

Statystyki Drugi trip koszykarski, pierwsza wizyta w hali przy Reymonta, trzeci mecz w europejskich pucharach.

Powiązana galeria:
zamknij reklamę

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości