Ostatni bastion
Ostatni bastion
WYJAZD NR 57
20 WRZEŚNIA 2016 WTOREK g.14:45
STADION MIEJSKI JASTRZĘBIE ZDRÓJ
GKS JASTRZĘBIE ZDRÓJ-GÓRNIK ŁĘCZNA 1-1 pd.k.7-6
PUCHAR POLSKI
Wiele razy już pisałem o tym, że na Śląsku czuję się jak u własnej matuli za piecem. Klimaty Górnego Śląska wyjątkowo mi się podobają i jestem nimi, w sposób wyjątkowy zafascynowany. I to do tego stopnia, że nawet moi znajomi i współpracownicy, z tej części kraju... nijak nie rozumieją tej fascynacji. Mówią do mnie-a co niby jest tutaj takiego fajnego? Ja, odpowiadam, że...wszystko(!). Ciężko jednak o tym mówić, a tym bardziej pisać. Po prostu trzeba tam pojechać i poczuć to „coś”.
Piłka nożna na Śląsku ma bardzo bogate tradycje-jest tu sporo drużyn które grały i grają na najwyższym szczeblu. Jedną z nich jest ekipa GKS Jastrzębie, która pobyt na najwyższym szczeblu rozgrywek (czyli w obecnej Ekstraklasie) zanotowała w sezonie 1988/1989. Była to jedyna obecność Jastrzębi na tym szczeblu rozgrywek. Przez wiele lat klub jednak grał na poziomie 2 i 3 ligi, głównie dzięki kopalnianemu sponsoringowi. W czasie mojej wizyty na Pucharze Polski, GKS grał jeszcze na poziomie trzeciej ligi-obecnie już futboliści z Jastrzębia bardzo dzielnie radzą sobie na w drugiej lidze.
Bardzo spodobał mi się stadion GKS. Jest to taki typowy 10-tysięcznik w starym śląskim stylu, położony gdzieś pomiędzy 10-piętrowymi blokami, z dużymi ziemnymi wałami. Jak dla mnie prawdziwy rarytas. Co ciekawe, piłkarze GKS grają na nim już od sezonu 1989/1990, a stadion gościł nawet jeden, jedyny raz reprezentację Polski, która w 1992 pokonała tutaj 1-0 reprezentację...Czechosłowacji. Bramkę zdobył słynny Gucio czyli Krzysztof Warzycha-niegdyś wybitny napastnik, słynny w całej Grecji. Obecnie-słaby trener, pozbawiony jakichkolwiek sukcesów. Warto dodać, że mecz w Jastrzębiu był ostatnim w historii meczem jaki rozegrała reprezentacja…. Czechosłowacji.
Na mecz wyjątkowo się nie spóźniłem. Z racji sporej frekwencji, ciężko było zaparkować. Ale umówmy się, Jastrzębie to nie Warszawa, ani nawet Katowice, więc w końcu upchnąłem auto na jakimś osiedlowym parkingu i z radością oraz animuszem ruszyłem na stadion, mijając auta transmisyjne Polsatu, który pokazywał to widowisko. Na dzień dobry, od razu miła niespodzianka. Przy wejściu na stadion, tradycyjne kasy biletowe starego typu, a tam do nabycia jeszcze lepsze bilety, dedykowane specjalnie na ten mecz. Nie tam żadne paragony czy wydruki w z sieci, tylko solidne kolorowe tektury za 15 zł.
Po wejściu na jastrzębskie Estadio kolejna miła niespodzianka. Dobrze zaopatrzony punkt gastro i ...stoisko z pamiątkami. Przypominam tylko czytelnikom, gdzie byłem-GKS, grał wtedy na 4 szczeblu rozgrywkowym w naszym kraju, ale organizacyjnie to była prawdziwa... bułka z masłem. Po konsumpcji i zakupach pozostało już tylko zająć miejsce i skupić się na tym co działo się na murawie. A tu miało dojść do starcia Dawida z Goliatem… Jak zwykle to jednak bywa w naszych polskich realiach, o dziwo, wielkiej różnicy widać nie było. Górnik grał wtedy w naszej Ekstraklasie, a GKS w trzeciej lidze, jednak walka była dość wyrównana. Momentami widać było większą jakość u przyjezdnych z Łęcznej, jednak były to tylko ...momenty. Spotkanie było wyrównane, aż nieco niespodziewanie w 61 minucie po precyzyjniej główce, prowadzenie objęło Jastrzębie. Później do dość chaotycznych ale i nieco szaleńczych ataków rzucili się goście, ale jednak bardzo długo nic z tego nie wynikało. Sądziłem, więc, że pora opuszczać gościnny stadion w Jastrzębiu i gromko gratulować gospodarzom awansu, gdy w 93 minucie nagle poznański sędzia Lizak odgwizdał rzut karny dla Łęcznej. Mimo, że jestem piłkarskim arbitrem od prawie 20 lat, to przyznam szczerze, że z perspektywy trybun wyglądało to na piłkarskie jaja i absolutnie nikt z kibiców nie mógł się nawet domyślać, za co Jastrzębie zostały ukarane jedenastką. Byłem pewny, że sędzia Lizak popełnił koszmarny błąd i właśnie wypacza wynik meczu, bo Łęczna po tym karnym doprowadziła do remisu i dogrywki. W takiej świadomości, tkwiłem przez kilka miesięcy, aż do czasu, gdy sam z siebie postanowiłem obejrzeć powtórkę meczu, dla celów spisania właśnie tej relacji. Ze wstydem muszę przyznać, że bardzo się myliłem. Karny był nie na 100, ale na 200%, ponieważ zawodnik Łęcznej został trafiony solidnym i silnym kopniakiem w sam żołądek i miał prawo paść na murawę jak rażony prądem. W tym miejscu przepraszam więc sędziego Lizaka, ponieważ będąc na stadionie sądziłem, że powinien zająć się czymś innym niż…. sędziowanie.
Karny ten jednak w końcowym rozrachunku na wiele się nie zdał. Łęczna finalnie kończyła mecz w 9 (dwa kiery), a w rzutach karnych swoją moc pokazało Jastrzębie awansując do kolejnej rundy. Na stadionie zapanowała euforia, a jak to się mówi...wynik poszedł w świat i jedna z większych sensacji tej rundy PP stała się faktem.
Opuszczałem więc jastrzębskie Estadio zadowolony z każdej strony, co zdarza mi się nieczęsto. Bo i mecz trafił się przyzwoity i z emocjami nawet. Do tego stadion bardzo ciekawy w stylu „osiedlowy gigant”. Jedzenie również i przyzwoite i tanie, a do tego smyczka do kolekcji i bilet-rarytas. Jedyny minus, to brak możliwości „ukłucia” jakiegoś piwerka, ale umówmy się, był to środek tygodnia, a to zazwyczaj jest czas, który spędzam w podróżach służbowych….więc ta „ atrakcja” poczekać będzie musiała na inną okoliczność:)
W skrócie
Piwo Oczywiście było, ale niestety nie dla mnie. Wtorek był dla mnie normalnym dniem roboczym i tylko szczęśliwy zbieg okoliczności sprawił (plus nieco mojej kreatywności), że wracając z służbowego wyjazdu znalazłem się w tak dobrym miejscu i tak dobrej porze. Tak czy owak zazdrościłem wszystkim, którzy pili wspaniałe zimne piwka:)
Jadło GKS Jastrzębie w momencie mojej wizyty był klubem grającym na czwartym poziomie rozgrywek w polskiej ligi (obecnie jest już na trzecim), ale poziom cateringowy był zdecydowanie na poziomie Ekstraklasy, jeżeli nawet nie lepiej.Zaraz przy wejściu można było nabyć smakowitą kiełbaskę (za jakieś 7-8 zł), co też od razu zrobiłem. Dodatkowo był również bardzo smaczny bigosik, również w przyzwoitej cenie. Także go spróbowałem i polecam. Jak na ten poziom rozgrywkowy i cenowo i jakościowo była to Liga Mistrzów.
Bilety Kolejny plus dla gospodarzy. Bilet nabyty w kasie, przy stadionie i to nie żaden paragon fiskalny czy marny wydruk z kompa, tylko solidna kolorowa tektura, wydrukowano i dedykowana specjalnie na ten mecz. W mojej kolekcji więc jest to prawdziwa perła. Cena 15 zł. Brawo Jastrzębie.
Gadżety GKS grał wtedy w trzeciej lidze, ale stoisko z pamiątkami oczywiście było i nabyłem kolejną smycz do kolekcji za 10 zł. Brawo więc także i z ten aspekt.
Doping Na stadionie w Jastrzębiu ultrasi i dopingowicze siedzą nieco inaczej niż w całej Polsce, po prostu na głównej trybunie. Doping był zorganizowany i w miarę donośny przez całe spotkanie.
Dojazd Z racji tego, że przed i po meczu wykonywałem obowiązki służbowe, więc nie było innego wyjścia niż podróż służbowym autem.
Uczestnicy Typowy mecz przy okazji służbowych eskapad po południowej Polsce. Na meczu byłem więc sam jak palec.
Foto Zachęcam wszystkich serdecznie, do obejrzenia fotogalerii z tego spotkania.
20 września 2016, 14:45 -Jastrzębie Zdrój (Stadion Miejski) |
Komentarze