Podsumowanie 2019

Podsumowanie 2019

Podsumowanie 2019

       W tym roku obchodziłem już szóstą rocznicę prowadzenia moich blogowych zapisków. I nie ma co ukrywać, że to był jeden z moich najlepszych okresów pod względem meczowych wycieczek. W tym roku byłem na 32 wydarzeniach sportowych. Dominowała zdecydowanie piłka nożna bo byłem, aż na 30 meczach tej dyscypliny. Urozmaiciłem to jednym meczem kosza i jednym spotkaniem hokejowym. Sporo było za to rozmaitości jeżeli chodzi o kraje w których odbywałem swoje tripy. I tak w Niemczech na meczach byłem, aż trzy razy. Pierwszy raz w życiu pojawiłem się także na Słowacji. Do tego dołożyłem dwa spotkania w Turcji. W Czechach byłem dwa razy-raz na piłce, raz na hokeju. Byłem również raz w mojej ulubionej Anglii i to w Sunderlandzie, który uwielbiam i kocham od wielu lat.

Obraz może zawierać: noc i na zewnątrz

     Pierwszym spotkaniem w roku 2019 był mecz koszykarzy Wisły Kraków czyli popularnych Wiślackich Smoków, który zapamiętałem głównie z miłego towarzystwa kolegi z sędziowskiej organizacji Sławka oraz dużej ilości rumu wypitego w zestawie z colą :) Parę dni później dość przypadkowo trafiłem na znakomite spotkanie czeskiego hokeja w którym Białe Tygrysy z Liberca, grały przeciwko Vervie Litvinov. To spotkanie miało same plusy-świetna atmosfera, bardzo dobry mecz i dla kibica wszystko co do życia potrzebne od gadżetów, alkohole po smaczne jadło. Już na początku lutego samolot, którym leciałem wylądował bezpiecznie na kameralnym lotnisku w Newcastle, a głównym daniem tego pobytu było spotkanie domowe mojej ulubionej angielskiej ekipy czyli Sunderlandu, na słynnym Stadium of Light. Byłem świeżo nafaszerowany netflixową produkcją o tej drużynie o wdzięcznej nazwie „Sunderland, till, i die”. Jedynym minusem tej eskapady było to, że w czasie mojej dwudniowej nieobecności pochorowali się chłopcy, Karola, a na końcu i ja sam. Po miesięcznej przerwie już lokalnie udałem się na fajny mecz Gwarka Tarnowskie Góry z dość egzotyczną drużyną jaką z pewnością jest Agroplon Głuszyna :) Na początku kwietnia już po raz trzeci w historii mojego blogowania odwiedziłem Berlin. Tym razem chciałem zobaczyć jak się ogląda mecz Herthy całkiem na trzeźwo i przyznam, że podobało mi się nawet bardziej niż wtedy gdy pokonałem z Michałem K. hektolitry piwa. Tydzień później dotarłem już z Wojtkiem i kameralną grupą paru innych kibiców pod wodzą Wiktora ze Sportsplanet do Stambułu, co z pewnością było największym rarytasem tego roku. Najpierw obejrzałem na żywo małe derby w których Besiktas zmierzył się z Istanbul Basaksehir. Dzień później oglądaliśmy na żywo już danie główne tego wyjazdu w którym Fenerbahce grało z Galatasaray. I była to prawdziwa petardoza.

Obraz może zawierać: stadion i tłum

       W następnych miesiącach skupiałem się już głównie na tym co działo się piłkarsko w naszym kraju i dopiero pod koniec lipca ruszyłem na derby do czeskiej Karviny, która walczyła z Banikiem Ostrawa. Co ciekawe, wśród kibiców Karviny więcej było tych wspierających Banik, niż gospodarzy. W czasie urlopu pod koniec sierpnia udało mi się zobaczyć w akcji grajków Czuwaju Przemyśl i Stali Stanok. Nastąpił również mój historyczny debiut na Słowacji i wizyta w naprawdę klimatycznym Bardejovie. Pod koniec roku zaś zaliczyłem kilka fajnych wyjazdów na mój ulubiony Puchar Polski oraz dwie wizyty w Niemczech. Pod koniec listopada pierwszy raz w życiu (aż wstyd, że tak późno), pojawiłem się na meczu grupowej fazy Ligi Mistrzów w którym RB Lipsk grało z utytułowaną Benficą Lizbona. A już półtorej tygodnia później zawitałem do drugiego co do wielkości miasta Niemiec, czyli do Hamburga, gdzie byłem na meczu drugiej Bundesligi w którym HSV podejmowało FC Heidenheim. Ten mecz-który co ciekawe-odbył się 6 grudnia czyli w Mikołaja był moim ostatnim, 32 –drugim blogowym wydarzeniem w roku 2019.

Obraz może zawierać: co najmniej jedna osoba, stadion, tłum i na zewnątrz

       Z innych ciekawostek i statystek, które namiętnie prowadzę…Biegowo, uczestniczyłem w sześciu startach. Ale kilka z nich było naprawdę konkretnych. Przede wszystkim zaliczyłem swój najbardziej konkretny ultramaraton i w sierpniu w Gorce Ultra Trail pobiegłem 84 kilometry z przewyższeniami ponad 4 tys. metrów co było dla mnie motywującym ale i traumatycznym przeżyciem, bo po tym biegu zakończyłem swoje starty 2019 roku. Z bardziej ambitnych startów to ukończyłem również najstarszy polski maraton w Dębnie, czyli w mieście w którym się urodziłem. Do tego pobiegałem jeszcze np. w półmaratonie w Białymstoku i w bardzo fajnym górskim biegu w Wadowicach, gdzie po 40 km w górach miałem takie zakwasy, że wyłem z bólu przez dwa dni. Bardzo fajną imprezą było też Zimowe Roztocze w lutym na Lubelszczyźnie, gdzie pobiegliśmy na zmianę razem z Karolą, a zatrzymaliśmy w naprawdę sympatycznym Zwierzyńcu. Ogólnie biegowo rok 2019 skończył się dla mnie na przebiegniętymi 1462 kilometrami, co myślę, że jest dość solidnym wynikiem.

Obraz może zawierać: 3 osoby, w tym Piotr Kaczmarek, uśmiechnięci ludzie, ludzie stoją i na zewnątrz

      W innych kategoriach, to przejechałem samochodem ponad 65 tysięcy kilometrów. Samolotem leciałem łącznie cztery razy, w tym pierwszy raz LOTem. Przeczytałem też 22 książki, co dało łącznie 7763 strony. W przeliczeniu na dni, daje to tylko 21 stron dziennie czyli nie ma szału. Ale z racji sporej ilości czasu spędzanej za kierownicą , udało mi się również przesłuchać, aż 16 audiobooków. Czyli generalnie, literacko nie był to rok stracony.

Obraz może zawierać: niebo, na zewnątrz i woda

O tym ile piwa wypiłem nie napiszę, choć i takie statystyki posiadam :)

Obraz może zawierać: 1 osoba, uśmiecha się, siedzi, napój i tabela

       Co w planach na rok 2020? Tripowo i meczowo, to dwa wyjazdy już są pewne i zaklepane. W lutym z Karolą i chłopcami lecimy do Barcelony, gdzie razem z Olkiem obejrzymy mecz z Getafe (bilety już kupione). Z kolei w kwietniu zaliczę swój debiut w Formule 1, ponieważ razem z Karolą lecimy na to wydarzenie, aż do Wietnamu, a konkretnie do Hanoi. Będzie to naprawdę konkretny trip i już razem z żoną nie możemy się go doczekać J Co do innych planów-to na razie nie są one jeszcze skonkretyzowane, ale bardzo tęsknię za ligą angielską i myślę, że na jesień uda się coś zrobić na Wyspach. A w grudniu, tradycyjnie udamy się do naszych zachodnich sąsiadów i chciałbym w Monachium w akcji zobaczyć TSV 1860, a przy okazji może i Bayern. Biegowo na pewno pobiegniemy z siostrą Ewą w czerwcu kultowego Rzeźnika. Na pewno również trakcyjnie pobiegnę coś na Gorce Ultra Trail.

A cała reszta jakoś na pewno się ułoży-jeżeli tylko będziemy zdrowi :)Czego i Wam życzę!

Obraz może zawierać: 1 osoba, siedzi, stadion i na zewnątrz

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości