Powrót do korzeni

Powrót do korzeni

Powrót do korzeni
12 GRUDNIA 2015 SOBOTA
POGOŃ SZCZECIN-PODBESKIDZIE BIELSKO BIAŁA 2-0
EKSTRAKLASA
WYJAZD NR 23

       Od dłuższego czasu liczyłem na to, że w ramach swoich futbolowych podróży dotrę do swojego matecznika, a używając parafrazy papieskiej... do miejsca w którym wszystko się zaczęło :)Każdy kibic ma tak, że pierwszy klub kocha się miłością bezwarunkową, wierną i oddaną. Ja również nie jestem wyjątkiem i mimo tego, że od ubiegłego wieku jestem Krakusem, to jednak jak się mawia „stara miłość nie rdzewieje” i zawsze i najbardziej interesują mnie wyniki Portowców. Pierwszy raz byłem na Pogoni w latach 90 i był to przegrany 0-2 mecz z Górnikiem Zabrze, gdzie jednego z goli strzelił Piotr Gierczak. Także wtedy, byłem na kluczowym do utrzymania meczu z GKS Bełchatów, gdzie jedynego gola na wagę zwycięstwa strzelił obecny trener Termaliki Nieciecza Piotr Mandrysz(wtedy jeszcze nikt o klubie spod Żabna nie słyszał). Pogoń uwielbiałem od zawsze i odkąd sięgam pamięcią śledziłem wyniki Portowców w prasie i w miarę możliwości w telewizji(od lat 80). Na stadion jednak pierwszy raz wybrałem się i za to będę mu dozgonnie wdzięczny, dzięki mojemu przyjacielowi z liceum tj. Wojtkowi. Tym razem na meczu byłem także w towarzystwie Wojtka i historia zatoczyła koło, mimo, że wtedy mieliśmy po 18 lat, a teraz jesteśmy już praktycznie dwa razy starsi:)
     Sama wyprawa na Pogoń to już jest wyzwanie, ponieważ jak nie patrzeć spod Krakowa, gdzie zamieszkuję do Szczecina jest ponad 600 km. Tym razem jednak swój cykl ontourowy zaplanowałem najpierw wizytując Poznań i stadion Lecha,a potem przemieszczając się na gościnne Pomorze Zachodnie do Mieszkowic, gdzie mieszkają moi rodzice. Okazało się, że biletów na mecz Pogoni nie da się kupić online. Trzeba stawić się tak czy owak w punkcie obsługi kibica(których w Szczecinie łącznie ze stadionem są trzy) i tam osobiście wyrobić wymaganą kartę. By nie narażać się na kolejki, sprytnie wymyśliłem, że bilet nabędę wjeżdzając do Szczecina w jednym z centrów handlowych, gdzie znajduje się punkt obsługi Pogoni. Gdy uradowany biegając tam i z powrotem w końcu odnalazłem "wysepkę" Portowców, to okazało się, że akurat tego dnia system nie działa i pozostaje jedynie kupić bilety już bezpośrednio na Karłowicza. Nie pozostało więc nic innego niż szybko udać się do Wojtka rezydencji na Herbowej i zdać się na przygody przy kasie stadionowej. Pozostawiwszy więc Olka i Karolę w przyjaznym towarzystwie Grażyny i Jędrzeja(żona i syn Wojtka),posiliwszy się szybkim piwkiem, raźnym krokiem ruszyliśmy z Wojtkiem, jak za starych czasów w minionym wieku, na przypominający nieco gród w Biskupinie, a jednak bliski sercu stadion Pogoni. Byliśmy lekko spóźnieni, więc zamiast do kas udaliśmy się od razu do punktu z reklamacjami, gdzie za radą Wojtka postanowiliśmy nabyć swoje wejściówki. Niestety jednak nie był to mój szcześliwy dzień, bo dwie starsze sympatyczne panie w punkcie z reklamacjami, nijak nie mogły sprzedać mi biletu. Cały czas wyskakiwał im jakiś dziwaczny błąd, a ja sobie myślałem, że to niemozliwe bym jadąc przez całą Polskę w końcu nie wszedł na mecz swojej ulubionej drużyny. W końcu jednak informatyczne zapory puściły, zła poświata zniknęła i za ....1 zł nabyłem swoją wejściówkę na pomorską Maracanę:)
       Pierwsze kroki z Wojtkiem, oczywiście skierowaliśmy nie na swoje ekskluzywne miejsca, ale do punktu gdzie ze mogliśmy sprawnie zaopatrzyć się w moje ulubione Bosmany. Za 6 zł poczułem się jak król i władca i dopiero ok.25 minuty zaczęliśmy z Wojtkiem śledzić co faktycznie dzieje się na murawie. Co tu dużo nie mówić, mimo pradawnego wyglądu stadionu im. Floriana Krygera, rosnących na łukach brzóz, doskwierającego zimna i tak byłem zachwycony i zauroczony. Pogoń gołym okiem była lepsza, jednak swoje akcje przeprowadzała dość spokojnie, tak jakby licząc na to, że tak czy owak w końcu zada chłopakom z Bielska cios między oczy. I w końcu stało się to faktem, bo zaraz po przerwie i tuż przed końcem trafił Władek Dwaliszwili i Bielszczanom pozostało już tylko w smutku udać się w długą podróż do Bielska, czyli jakieś 55 km od miejsca, gdzie ja, zagorzały Portowiec od lat zamieszkuję:)
       W przerwie poza kupnem kolejnych piw, udałem się do mieszczącego się na stadionie sklepiku Pogoni, gdzie była naprawdę sporo kibicowskich rarytasów. Między innymi nabyłem tam t-shirt Pogoni dla Olka, kalendarz i długopis(nie potrafię jedynie powiedzieć z jakich powodów nie byłem smyczy).
       Ciekawostką na stadionie Pogoni są, a jakże...toalety. Jest to chyba jeden z nielicznych stadionów w kraju, gdzie wizytując toaletę, można spokojnie załatwiając istotne potrzeby, w spokoju śledzić wydarzenia boiskowe. Prawdziwe cudo:)
     Po meczu jeszcze obejrzeliśmy makiety na stadionie na których można było obejrzeć dumne drużyny Portowców z minionych dekad. No i wyruszyliśmy w drogę z powrotem, która była równie barwna jak mecz, bo odwiedziliśmy kilka ciekawych miejsc, byliśmy nawet na grillu(w grudniu jest to możliwe tylko w Szczecinie) i w Wojtkowych apartamentach, ku wyraźnej dezaprobacie naszych małżonek zameldowaliśmy się jak za starych czasów z pieśnią na ustach tuż przed północą. Mimo, że mecz zakończył się zaraz po 17:)
W skrócie
Piwo Cudowny, rześki Bosman za jedyne 6 zł. Wypilismy ich z Wojtkiem po kilka i było to doskonałe preludium do całego czekającego nas wieczoru:)
Jadło Oczywiście kiełbaski były, ale tym razem wyjatkowo nie kosztowałem. Porwał mnie bowiem sam..Bosman:)
Gadżety Na bogato i bardzo dobrze zaopatrzony sklep na samym stadionie. Bardzo fajnie
Bilety Bez karty kibica, mozna kupić bilet tylko w kasie(po jej wyrobieniu), więc elegancko nabyłem za 1 zł bordowo-granatowy bilet jako cenne uzupełnienie kolekcji.
Doping Mało kibiców, a więc bez szału, ale i tak byłem zachwycony:)
Statystyki Był to mój czwarty mecz Ekstraklasy, pierwszy trip(po wielu latach) na terenie woj.zachodniopomorskiego. W blogowych ramach pierwszy raz widziałem także Pogoń jak i Podbeskidzie.
Uczestnicy Na meczu razem z Wojtkiem. W Szczecinie z Olem i Karolą
Ciekawostka W końcu spełniły się marzenia i jestem w pierwszej jedenastce:) Czy ktoś wie "który" z Portowców to ja? :)




12 grudnia 2015, 15:30 - Szczecin (Stadion im. Floriana Krygiera)
Pogoń Szczecin 2-0 Podbeskidzie Bielsko-Biała
Wladimer Dwaliszwili 55, 77

Pogoń: 1. Jakub Słowik - 21. Sebastian Rudol, 4. Jakub Czerwiński, 3. Jarosław Fojut, 33. Mateusz Lewandowski - 29. Marcin Listkowski (78, 14. Miłosz Przybecki), 23. Mateusz Matras, 6. Rafał Murawski, 27. Takafumi Akahoshi (87, 16. Michał Walski), 10. Patryk Małecki (46, 11. Wladimer Dwaliszwili) - 9. Adam Frączczak.

Podbeskidzie: 1. Emilijus Zubas - 10. Marek Sokołowski, 92. Celestine Lazarus (54, 23. Róbert Demjan), 3. Krystian Nowak, 15. Adam Mójta - 8. Jakub Kowalski, 9. Dariusz Kołodziej (61, 5. Frank Adu Kwame), 27. Adam Deja, 7. Mateusz Możdżeń, 6. Kōhei Katō - 20. Mateusz Szczepaniak (82, 17. Kamil Jonkisz).

żółte kartki: Fojut, Rudol - Mójta, Lazarus, Sokołowski.

sędziował: Marcin Borski (Warszawa).
widzów: 3562(w tym Wojtek i ja)

Powiązana galeria:
zamknij reklamę

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości