Powrót do macierzy

Powrót do macierzy

Powrót do macierzy

WYJAZD NR 97

2018 WYJAZD NR 12

POGOŃ SZCZECIN-PIAST GLIWICE 0-2

30 LIPCA 2018 g.18:00 PONIEDZIAŁEK

STADION MIEJSKI IM.FLORIANA KRYGERA

SZCZECIN

EKSTRAKLASA PIŁKA NOŻNA

    Nie ma takiej możliwości, by będąc w Szczecinie, w terminie w którym gra Pogoń, nie zobaczyć jej meczu na żywo. Nasz pobyt w Toruniu dobiegł końca w poniedziałek rano. Kolejnym zaś punktem naszej wakacyjnej pielgrzymki miały być moje rodzinne Mieszkowice.

     Zanim tam jednak mieliśmy się pojawić, wpadłem na dobry pomysł, polegający na tym by odwiedzić mojego doskonałego druha z czasów licealnych czyli Wojtka. Kilka dni wcześniej skontaktowałem się z Wojtkiem i zaproponowałem wspólne obejrzenie meczu Portowców w poniedziałkowy wieczór. Przy okazji Wojtek od razu zaproponował nam nocleg, co było też doskonałą okazją do tego by nasze żony omówiły ze sobą wszystkie ważne sprawy, zaś dzieci mogły się po prostu pobawić. Prosto z Torunia ruszyliśmy więc do Szczecina, co okazało się sporym wyzwaniem. Mimo, że nie jest to jakaś koszmarna odległość, to brak tam jakiejś sensownej drogi ekspresowej. Tłukliśmy się więc lokalnymi drogami jak jacyś Cyganie.

      Na wlocie do Szczecina, od razu,w galerii na Struga postanowiłem zakupić bilet, by ominąć ewentualne stadionowe kolejki tuż przed samym meczem. Udało się to zrobić dość łatwo, więc pozostało tylko przemieścić się w okolice szczecińskiego urzędu wojewódzkiego, gdzie w pięknym mieszkaniu wiedzie spokojny żywot w raz z rodziną, mój druh Wojtek. Przy wejściu czekała mnie miła niespodzianka, bowiem Wojtek od razu poczęstował mnie zimnym piwem, co po długiej i karkołomnej drodze z Torunia, było prawdziwym wybawieniem. Szybko więc pożegnaliśmy nasze dzieci i żony i szybkim marszem i co najważniejsze na piechotę ruszyliśmy na Twardowskiego. Na stadion dotarliśmy równo z pierwszym gwizdkiem i oczywiście nasze kroki skierowaliśmy zamiast na swoje miejsca na trybunie, najpierw do miejsca gdzie lano za jedyne 6 złotych smacznego i zimnego Bosmana. Pijąc więc Bosmana i jedząc kiełbaski, z punktu gastro obserwowaliśmy co dzieje się na murawie. Niestety wszystko co ważne, praktycznie wydarzyło się w pierwszych 11 minutach, kiedy to nawet nie zdążyliśmy z Wojtkiem dotrzeć na swoje siedziska. Piast natarł na Pogoń jak rudy kot na rui i najpierw w 7 minucie Valencia trafił na 0-1. Za moment w 11 minucie, podwyższył na 0-2 Mateusz Mak i mecz, niestety dla Portowców został zamknięty. Pogoń grała tragicznie i niemrawo, więc gdyby nie Bosman i towarzystwo Wojtka umarłbym tam z nudów niechybnie. A tak patrząc na nędzne wyczyny Portowców miło gaworzyłem sobie z Wojtkiem i wygrzewaliśmy się jak legwany w mocnym lipcowym słońcu. Czyli la vita e bella :)

To miejsce w którym miło spędzaliśmy czas już niestety nie istnieje. W związku z tym, że stadion Pogoni podlega teraz gruntownemu remontowi, ta część gdzie była gastronomia została już całkowicie zniszczona. A było to piękne miejsce. Zaraz koło stoiska z Bosmanem i kiełbaskami roztaczał się taki wytłoczony kamiennym żlebem wał, na którym w czasie mojej wizyty, część kibiców w bardzo wygodny sposób mogła oglądać spotkanie. My również tam zakotwiczyliśmy i w ciepłym lipcowym słońcu śledziliśmy to co dzieje się na murawie. Tak zapamiętaliśmy się w rozmowie, że w pewnym momencie Wojtek, ruchem ręki obalił swojego Bosmana, który całkowicie wyciekł na naszej stromej górce, zalewając też miejsca w którym spoczywali inni kibice. Wojtek natychmiast przeprosił naszych towarzyszy za swoje zachowanie, ale faktem jest, że nasi sąsiedzi nie mogli już tam oglądać spotkania :)

W przerwie poszedłem z Wojtkiem do sklepu z gadżetami, gdzie nabyłem w końcu smycz Pogoni, do swojej już całkiem bogatej kolekcji.

Druga połowa tu już niestety była anty reklama polskiej piłki. Nie działo się już całkowicie nic. Gdybym był mało cierpliwym prezesem albo właścicielem klubu, to po takim meczu zwolniłbym trenera i rozwiązał kontrakty połowy graczy. Ale prezes Pogoni Jarosław Mroczek, prywatnie brak księdza Cezarego, ma świętą cierpliwość i nie zrobił po tym tragicznym spotkaniu, ani jednego, ani drugiego. Pogoń w drugiej połowie nie stworzyła sobie już żadnej sytuacji. Mecz też przegrała zasłużenie, a ja przetrwałem tę traumę tylko dzięki towarzystwu Wojtka i licznym Bosmanom spożytym w pełnym lipcowym słońcu.

Po meczu, ruszając powoli w kierunku Wojtkowej rezydencji, uznaliśmy, że ze względu na jeszcze wczesną porę, odwiedzimy po drodze, znaną dobrze Wojtkowi knajpę. Tam też spędziliśmy jeszcze kilka chwil na różnych wspominkach i rozmowach, co było doskonałym pomysłem na zamknięcie tego miłego, męskiego popołudnia. Finalnie, oczywiście cało dotarliśmy do naszych żon i dzieci, by koniec dnia, miło spędzić w ich towarzystwie :)

Podsumowując-mimo, że był to chyba najgorszy mecz Pogoni na jakim byłem, to samą eskapadę uważam za udaną. Ciepły lipcowy wieczór, zimniutkie piwko, solidna kiełbasa oraz piękny, letni Szczecin sprawiły, że mogłem poczuć się jak za dawnych licealnych lat, kiedy to wraz z Wojtkiem przemierzaliśmy miasto w poszukiwaniu przygód :)

W skrócie

Ocena 1-5 Tym razem tylko mocna trójka i to jedynie za otoczkę i mój sentyment do klubu. Piłkarsko to była całkowita nędza i porażka. Zanim zdążyliśmy z Wojtkiem obalić pierwszego Bosmana było już praktycznie po meczu. Gdy dojadaliśmy kiełbaskę było już 0-2 i faktycznie nie udało nam się zobaczyć żadnej bramki z tego spotkania. Na plus otoczka, duża ilość kibiców, pyszna kiełbaska, piwko, atmosfera i sklep z pamiątkami.

Piwo Na mecz z Wojtkiem ruszyliśmy na piechotkę stąd, oczywiście z radością spożywaliśmy stadionowe, solidne Bosmany, których udało nam się wypić znacznie więcej niż na murawie padło bramek. Panował jednak tęgi upał, a cena naszego ulubionego napoju wynosiła zaledwie 6 zł. W Szczecinie to można żyć jak król!

Jadło Oczywiście były moje ulubione stadionowe kiełbaski. Cena 10 zł na solidną kiełbę razem z dodatkami. Ja zjadłem jedną i skupiłem się na piwie. Wojtek był bardziej głodny bo pokonał dwie sztuki, ale oczywiście i piwa sobie nie odmawiał.

Bilety Tu do ostatniego momentu trwały pewne zawirowania. Licząc na to, że mam aktywną kartę kibica Pogoni próbowałem kupić bilety online. Okazało się, że od ostatniego meczu, który obejrzałem parę lat temu na Karłowicza, moje dane z systemu po prostu…wyparowały. Oznaczało to, brak możliwości zakupu wejściówki przez internet i trochę pokrzyżowało mi plany. Będąc na wakacjach musiałem z Torunia, wyjechać odpowiednio wcześniej by wejściówkę jakoś nabyć. Za radą Wojtka zrobiłem to w galerii Gryf w okolicach Struga, gdzie dość szybko i sprawnie zaktualizowałem swoją kartę i za jedyne 20 zł nabyłem bilet na moją Pogoń. Tym razem był to solidny ligowy bilet, a nie żadne popierduchy drukowane w domu, których mam niestety najwięcej.

Gadżety Te próbowałem już nabyć w galerii Gryf, ale po kupnie biletu zrobiła się jakaś kolejka, a młodzieniec przede mną kupował sobie właśnie dwie koszulki meczowe i inne rzeczy i lekką ręką wydał tam ponad 500 zł co mnie nieco zadziwiło. Po gadżety ruszyłem więc z Wojtkiem dopiero w przerwie i udało mi się upolować oryginalną smycz Pogoni za jedyne 15 zł. Generalnie sklep stadionowy wyposażony na bogato i żadnych uwag mieć nie można.

Doping Marny niestety, bo grupa dopingowa chyba wypoczywała właśnie nad morzem. Było sporo kibiców, ale jednak momentami górą była taka wakacyjna niemrawość.

Dojazd W końcu na mecz udałem się…piechotą. Wojtek mieszka zaledwie 20 minut szybkiego marszu od mojego najukochańszego stadionu w całej Polsce. Cud nad cudy.

Uczestnicy Rycerze dwaj, czyli jak i Wojtek. Sami, bez ukochanych małżonek i dziatwy, czyli tak jak za najlepszych naszych lat J

Koszty Bilety, gadżety, piwo i kiełbasa-w łączniej sumie ok.80 zł. Bardzo tanio J

30 lipca 2018, 18:00 -Szczecin (Stadion im. Floriana Krygiera)
Pogoń Szczecin 0-2 Piast Gliwice
Joel Valencia 7, Mateusz Mak 11

Pogoń:26.Jakub Bursztyn- 24.David Niepsuj(72, 29.Marcin Listkowski), 40.Sebastian Walukiewicz, 25.Lasza Dwali, 77.Ricardo Nunes- 8.Dawid Błanik(62, 59.Adrian Benedyczak), 20.Tomasz Hołota, 14.Kamil Drygas, 17.Zvonimir Kožulj, 10.Radosław Majewski(83, 27.Sebastian Kowalczyk) - 9.Adam Frączczak.

Piast:1.Jakub Szmatuła- 5.Marcin Pietrowski, 4.Jakub Czerwiński, 25.Aleksandar Sedlar, 2.Mikkel Kirkeskov- 19.Mateusz Mak, 3.Tomasz Jodłowiec, 10.Patryk Dziczek, 17.Joel Valencia(85, 6.Tom Hateley), 11.Jorge Félix(58, 20.Martin Konczkowski) - 27.Michal Papadopulos(78, 9.Piotr Parzyszek).

żółte kartki: Frączczak, Kožulj - Czerwiński.

sędziował:Tomasz Kwiatkowski(Warszawa).
widzów: 7532.

Powiązana galeria:
zamknij reklamę

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości