Prażone!

Prażone!

Prażone

WYJAZD NR 29

24 STYCZNIA 2016

POLSKA HOKEJ LIGA

UNIA OŚWIĘCIM-JKH GKS JASTRZĘBIE 1:3

Rozsmakowany hokejem na solidnym ligowym poziomie, którego doświadczyłem w czasie swojej ostatniej wizyty na Pasach, postanowiłem spróbować tego samego dania, tym razem jednak w Oświęcimiu. Do tego znanego, z racji perturbacji wojennych miasta, gdzie mieścił się najbardziej rozpoznawalny obóz zagłady, mam wyjątkowo blisko. Mój dom od hali hokeistów Unii, dzieli zaledwie 35 kilometrów. Często służbowo przejeżdżam przez Oświęcim i wiele razy zastanawiałem się co może mieścić się w tym prastarym, blaszanym hangarze. Do głowy przychodziło mi zawsze tylko jedno skojarzenie-to tam muszą o punkty dzielnie walczyć, hokeiści oświęcimskiej Unii. Miałem rację:)

Był styczniowy, niedzielny wieczór, było bardzo zimno gdy dotarłem pod halę. Bilet w cenie 12 zł zakupiłem zgrabnie w pamiętającej pradawne dzieje, kasie, po krótkim postoju w kolejce. Bilet o tyle istotny oczywiście, bo będzie cennym uzupełnieniem kolekcji. Co prawda był to bilet tzw. całosezonowy, ale jednak pozycja unikatowa:)

Tu warto wspomnieć parę słów o hali MOSIRu, gdzie swoje liczne triumfy święcili oświęcimscy hokeiści. Otóż halę oddano do użytku w 1964 roku i mam silne wrażenie, że od tego momentu czas stanął tam w miejscu. Kto twierdzi, że hala Pasów trąci białowieską knieją, niech uda się do Oświęcimia by obejrzeć dzieło twórców ze schyłkowej epoki...Władysława Gomułki. Zadaszenie, korytarze, toalety wszystko przypomina mi moje wczesne dzieciństwo w schyłkowej fazie PRLu. Dzięki temu jednak hala tworzy niepowtarzalny klimat, który spowodował, że dumni hokeiści z Oświęcimia, aż osiem razy (!) zdobyli Mistrzostwo Polski.

Oszołomiony tą aurą minionej epoki, rozpocząłem oglądanie szybkiego i ostrego jak brzytwa pojedynku. Faworytem byli bogatsi hokeiści z Jastrzębia, którzy jednak bodajże od 9 spotkań nie mogli odnieść zwycięstwa. Prawie tysięczna widownia liczyła więc zapewne na dość łatwą przeprawę z Jastrzębiami. To jednak bardziej zdeterminowani goście osiągnęli lekką przewagę i dość gładko pokonali gospodarzy. W meczu tym obyło się bez bijatyk pomiędzy hokeistami, mimo to nie brakowało momentami brutalnej i mocno widowiskowej gry. Patrząc na hokeistów czy piłkarzy ręcznych, myślę, że często nasi piłkarze nożni zachowują się na boisku jak chimeryczne panny i zamiast podejmować walkę, przy byle starciu uskuteczniają tzw. padolino. W hokeju czy w ręcznej jest full kontakt, ale nie ma płaczu i rozdzierania szat przy byle starciu co nałogowo uskuteczniają futboliści.

W przerwach pomiędzy tercjami uskuteczniałem wycieczki po oświęcimskiej hali. Nie znalazłem niestety żadnego stoiska z gadżetami, ale za to było kilka ciekawych stoisk gastronomicznych. Zaintrygowało mnie jedno z nich, gdzie w menu znajdowało się coś zwało się „prażone”. Jako, że głównym sponsorem oświęcimskiego hokeja jest paluszkowo-krakersowa firma Aksam, to spodziewałem się, ze owo „prażone” będzie czymś w rodzaju popcornu. Intrygowało mnie to jednak okrutnie i w końcu zapytałem rezolutnego sprzedawcę co kryje się pod tą intrygującą nazwą. Ku mojej ogromnej radości, okazało się, że jest to mix ziemniaków, kiełbasy, cebuli i boczku, dobrze podduszony i podsmażony. Miska tego cudu kosztowała 5 złotych, a warta była każdych pieniędzy. Każdemu kto uda się na oświęcimski hokej szczerze polecam. Cudo!

Po meczu jeszcze krótkie i mało przekonujące podziękowanie kibicom za doping przez hokeistów Unii i szybko po oblodzonym śniegu udałem się w pobliskie zarośla po auto i pędem ruszyłem to swojej facimieskiej Toskanii:)

W skrócie

Piwo Marki Tyskie-w przystępnej cenie, dostępne dla każdego kto ukończył 18 wiosen. Ja niestety o suchym pysku, bo na hokejowej uczcie byłem i sam i sam..ochodem:)

Jadło Ósmym cudem świata jest oświęcimskie „Prażone” o którym wspomniałem w relacji. Choćby tylko po to warto wybrać się na hokeja do Oświęcimia.

Bilety Kupowane w pamiętającej minioną epokę kasie, tzw. całosezonowe, ale fajne i klimatyczne. Warte każdej złotówki z dwunastu wydanych na ten szczytny cel.

Gadżety Nic, a nic i za to minus!

Doping Był, ale mocno niemrawy. Na koniec wspólne „hej, hej Unia” z hokeistami, też niemrawe.

Ciekawe, że sporo wrzasku robiły trzy agresywne i nieco pulchne gimnazjalistki z Jastrzębia, które w przerwach pomiędzy bluzgami, dziarsko dopingowały swoich hokeistów, a ci nawet im szarmancko podziękowali po meczu.

Uczestnicy Ten uroczy pojedynek kontemplowałem w samotności:)

KS Unia Oświęcim – JKH GKS Jastrzębie 1:3 (0:1, 1:1, 0:1)

1:0 Kamil Górny – Leszek Laszkiewicz (11:21)

1:1 Damian Piotrowicz – Dariusz Wanat (24:49)

1:2 Radosław Nalewajka – Tomasz Kulas (32:58)

1:3 Łuakasz Nalewajka (59:54 5/6)

Minuty kar: 6(w tym 2 minuty kary technicznej)-4

Strzały: 28-34

Sędziowali: Paweł Meszyński – Paweł Kosidło oraz Mariusz Smura

Widzów:800

KS Unia:Fikrt – Vosatko, Bezuska; Wojtarowicz, Jakubik, S. Kowalówka – Gabryś(2), Modrzejewski(2); Daneczek, Haas, Szewczyk – Gębczyk, Nowotarski ; Malicki, Adamus, Wanat – Kysela, Budzowski i Piotrowicz. Trener: Josef Dobosz

JKH GKS: Zabolotny – Gimiński(2), Górny; Laszkiewicz, Ł. Nalewajka, Danieluk – Pastryk, Latal; Bordowski, Petro, Plichta(2) – Bigos, Vrana; R. Nalewajka, Rostkowski, Kulas, Janacek, Szczurek; Stasiewicz, Matusik, Jaworski.

Trener: Robert Kalaber

Powiązana galeria:
zamknij reklamę

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości