Święte Miasto

Święte Miasto

Święte Miasto

WYJAZD NR 27

16 STYCZNIA 2016 g.17:00

PLUSLIGA SIATKÓWKA MĘŻCZYZN

AZS CZĘSTOCHOWA-AZS POLITECHNIKA WARSZAWSKA 3-0

     Na tę chłodną i ciemną, styczniową sobotę miałem chytry i ambitny plan. Tyle, że służbowa rzeczywistość musiała zweryfikować te cele, bo zamiast wstać o zimowym, sobotnim brzasku, wymęczony tygodniem, postanowiłem się porządnie wyspać. A przecież plany wyjazdowe były bardzo ambitne, bo poza meczem siatkarzy, chcieliśmy jeszcze spotkać się z Karoli przyjaciółką z czasów studenckich, Anią w Zawadzie, która leży w sumie to już blisko...Radomska. A ponadto oczywiście jako pobożni pątnicy nawiedzić Jasną Górę, gdzie kiedyś (dziś trudno mi w to uwierzyć) chadzałem pieszo ze...Szczecina. Chciałoby się, aż zawołać...o tempora, o mores :)

     Na te wszystkie upragnione destynacje spoglądałem przez pryzmat śniegu padającego za oknem, godziny 10 z minutami i tego, że mecz siatkarzy, który ma być ostatnim akcentem naszego tripu zaczyna się już o 17. Do Częstochowy jest zaś ode mnie w jedną stronę aż lub tylko 150 kilometrów. Było więc bardzo ambitnie, ale pomyślałem sobie „kto jak nie ja” i ruszyłem, a w zasadzie...ruszyliśmy!

     Pierwszym punktem naszej sobotniej pielgrzymki była Zawada, urocza wieś leżąca gdzieś w trójkącie pomiędzy Częstochową, Radomskiem i ..Gidlami. Tam zostaliśmy serdecznie przyjęci przez Anię i jej męża Tomka. Co warte zauważenia Ania para się profesją life coacha, co w naszym kraju jest ciągle nowością, ale za to bardzo inspirującą i moim zdaniem rozwojową. Ania z Karolą znają się ze studiów, z kolei ja z mężem Ani, Tomkiem znamy się poprzez...nasze żony:) Co by nie mówić, łączy nas pasja do piłki kopanej(eks-zawodnik i sędzia), a poza tym Tomek nosi nazwisko jednego z naszych eksportowych sędziów, co zawsze mi imponowało:) Dziewczyny więc zajęły się sobą, nasze dzieci również, a ja z Tomkiem opowiadaliśmy sobie różne historie z dziejów korporacyjno-sportowych. Jak jest fajnie, to czas umyka jak zając po zagonie, więc zaraz trzeba było ruszać dalej.

     Jak pielgrzymka to pielgrzymka!

     Kolejnym punktem była wizyta przed obrazem Najświętszej Panienki. Czas mocno gonił, bo godzina rozpoczęcia meczu zbliżała się jak magma zalewająca Pompeje:) Gdy jednak udało się dotrzeć do tej metafizycznej destynacji, to okazało się, że w Olka wstąpiły jakieś pogańskie ciągoty i głośnym głosem, budząc konsternację zamodlonych pątników, kilkukrotnie zażądał opuszczenia gościnnych murów Jasnej Góry. Przez jego zatwardziałą postawę spędziliśmy tam więc jedynie kilkanaście minut.

     Jak zwykle nieco spóźnieni, dotarliśmy pod imponującą halę na ulicy Żużlowej w Częstochowie, gdzie swoje mecze rozgrywa miejscowy AZS. W kasie nabyliśmy bilety i ruszyliśmy na swoje miejsca. Sama hala robi duże wrażenie, rozmiarem, rozmachem i dobrą widocznością. Sporo miejsc było jednak pustych i można było się swobodnie przemieszczać co miało swoje atuty.

     Był to mój pierwszy siatkarski mecz w życiu w wersji live, więc z ciekawością neofity rozglądałem się we wszystkie strony:) Co by nie mówić, siatkarze z Częstochowy jak walec przejechali się po swoich kolegach z Warszawy, którzy przegrali ten mecz z kretesem mimo posiadania w swoim składzie słynnego Pawła Zagumnego.

     Końcówkę spotkania oglądaliśmy już z sektora rodzinnego, położonego bardzo blisko parkietu, w którym jak kniaź Jarema poczynał sobie Olek, baraszkując z innymi maluchami.

     Przed godziną 19 było więc już po wszystkim. Ja zaś mogę kolejny raz stwierdzić, że każdy sport na żywo zyskuje ogromnie w porównaniu z tym co widzi się na szklanym ekranie i wszystkich ochoczo zachęcam by przekonali się o tym na własne oczy.

     Na przykład w Świętym Mieście:)

W skrócie

Piwo Nie stwierdzono obecności, ale nie był to mój cel, na ten sobotni wieczór (opiekun dziecka, kierowca itp.)

Jadło Też nic mi się rzuciło w oczy, więc musiała być jakaś wersja mocno okrojona.

Bilety W końcu jakieś sensowne bilety kupione w kasie po 20 zł od osoby. Dobrze wyglądające i będące uzupełnieniem mojej kolekcji.

Gadżety Było nawet stoisko z różnościami w barwach klubowych, ale nabyłem jedynie brelok, bo smyczek niestety nie było…

Doping Był, ale kontemplacyjny i stonowany. Wszak gościem meczu był sam przeor Jasnej Góry :)

Uczestnicy Drużyna Pierścienia czyli Olo, Karola i ja

Na koniec Specjalne podziękowania dla Ani i Tomka, za gościnę w Zawadzie:) Zapraszamy do nas!

AZS Częstochowa – AZS Politechnika Warszawska
3-0 (25:17, 25:19, 25:18)

Skład AZS-u Częstochowa: Rafael Redwitz, Bartłomiej Lipiński, Matej Patak, Rafał Szymura, Adrian Stańczak (libero) oraz Tomasz Kowalski, Michał Szalacha;

Skład Politechniki: Paweł Zagumny, Michał Filip, Guillaume Samica, Krzysztof Wierzbowski, Bartłomiej Lemański, Waldemar Świrydowicz, Maciej Olenderek (libero) oraz Jakub Kowalczyk, Jan Firlej, Jakub Radomski, Paweł Mikołajczak.

Powiązana galeria:
zamknij reklamę

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości