We Wrocławiu nie tylko Śląsk…

We Wrocławiu nie tylko Śląsk…

We Wrocławiu nie tylko Śląsk…

WYJAZD NR 70

2017-WYJAZD NR 7

12 KWIETNIA 2017 ŚRODA g.19:00

WROCŁAW

HALA AWF AL.PADEREWSKIEGO 35

ŚLĘZA WROCŁAW-CCC POLKOWICE 67:59

KOSZYKÓWKA-KOBIETY

PLAY OFF ½ FINAŁU

Był to kolejny wyjazd z kategorii połączenia przyjemnego z pożytecznym. Służbowo musiałem stawić się we Wrocławiu 12 i 13 kwietnia, więc niezwłocznie ruszyłem do starannego przejrzenia tego co „sportowo” będzie się działo w mieście właśnie w tym czasie. Niezmiennie od kilku lat, Wrocław jest miastem gdzie jestem bardzo często, a pomimo to jest to dla mnie cały czas teren…nie do końca poznany. Schemat moich służbowych wizyt jest bowiem zawsze taki sam. Albo pędzę do centrali banku w którym pracuję i tam znikam na długie godziny, po czym natychmiast staram dostać się do bramek autostrady w kierunku Krakowa. Albo też umawiam się z którymś z moich współpracowników w okolicach wjazdu do miasta z A4, a więc albo pod Factory ( ulica Graniczna) albo pod Ikeą ( na Bielanach). Generalnie więc gdy jestem służbowo, nie mam po prostu czasu na poznawanie tego skądinąd pięknego miasta. Robię co mam do zrobienia…i w nogi na A4 do Krakowa.

Tym razem, po sumiennych poszukiwaniach, trafiłem na informację o naprawdę solidnym meczu damskiej koszykówki. Skończył się sezon zasadniczy i w grze o Mistrzostwo Polski pozostały już tylko najlepsze żeńskie ekipy trudniące się basketballem. Traf chciał, że akurat gdy wizytowałem Wrocław, to w ½ finału play offów rywalizowała wrocławska Ślęza z drużyną zza miedzy czyli CCC Polkowice. Bilety można było nabyć online, jednak ja tak długo zwlekałem, aż okazało się, że cała pula przeznaczona do sprzedaży internetowej po prostu…sprzedała się.

     Trudności zawsze motywują mnie do działania, więc wiedząc, że bilety będzie można kupić kilka godzin przed meczem w kasie, tak właśnie uczyniłem. Na plus, że naprawdę był to solidny zakup i fajny bilet.

       Gdy już zainstalowałem się w swoim hotelu na ulicy Jagiełły, mając w ręku upragniony bilet, wykoncypowałem sobie, że na mecz nie udam się samochodem. Liczyłem bowiem na prawdziwe koszykarskie święto, w czasie którego w spokoju będę mógł skosztować jakiegoś pysznego piwa. W odpowiednim przedziale czasowym wezwałem więc pod swój hotel taksówkę z Ryba Taxi, czyli jak głosi Krzysiek, mój współpracownik, z najtańszej korporacji we Wrocławiu. Podjechała po mnie dość szybko, nowa Dacia z kierowcą na oko ok.30 lat, który…postanowił mi się pozwierzać. Na „dzień dobry” stwierdził, że jest zagorzałym fanem koszykówki i tylko „fatalny przypadek” sprawił, że nie będzie mógł być obecny na meczu Ślęzy. Potem jednak uznał, że opowie mi swoje dotychczasowe doświadczenia i przeżycia zawodowe. Na początku, mój sympatyczny rozmówca oświadczył, że jazda taxi stanowi tylko i wyłącznie przerywnik w pracy w zupełnej innej branży. Potem usłyszałem parę negatywnych określeń na byłych przełożonych mojego szofera, a następnie wysłuchałem opowieści na temat historii koszykarskiego Śląska. I to wszystko w jakieś max. 20 minut. Na szczęście trasa trwała krótko i udało się bezkolizyjnie zakończyć wysłuchiwanie tego lirycznego monologu mojego kierowcy, który musiał być wyraźnie znudzony samotnością „za kółkiem” i w mojej osobie odnalazł cennego słuchacza.

      Na halę dostałem się lekko i gładko, wszak miałem bilet. Przy wejściu stacjonowało naprawdę bogato wyposażone stoisko z klubowymi gadżetami, gdzie nabyłem klubową smycz. Niestety nigdzie nie było ani piwa, dla którego poświęciłem się i przyjechałem taxi. Nigdzie także nie było moich po wielokroć uwielbionych kiełbasek. I to był…. ostatni nieprzyjemny akcent tego wieczoru. Reszta była….palce lizać.

       Hala pełna, mocny i sensowny doping, a do tego na parkiecie hoże i waleczne niewiasty walczące o koszykowy prym w naszym pięknym kraju. Przez trzy pierwsze kwarty dziewczyny z Polkowic miały mecz pod kontrolą. Spokojnie panowały nad rytmem gry i każdą z sesji, minimalnie wygrywały. Gdy więc nastała ostatnia kwarta, to zdawało się, że nic złego już im nie może się przytrafić i spokojnie dowiozą zwycięstwo do końca. Nic z tych rzeczy. Ostatnie 10 minut to totalna demolka jaką koszykarki Ślęzy uczyniły swoim rywalkom z CCC. Wynik 23:5 mówi sam za siebie. Ostatecznie więc mecz zakończył się rezultatem 67:59 i jak się później okazało, był kamieniem milowym do ostatecznego tryumfu dziewczyn ze Ślęzy, które już w maju ograły koszykarki Wisły Can-Pack i po 30 latach przerwy odzyskały Mistrzostwo Polski.

Opuszczałem więc halę AWF zadowolony z naprawdę solidnego poziomu spotkania i nieco smutny z powodu tego, że całkiem bez sensu na mecz nie pojechałem samochodem. W spokoju, udałem się więc na przystanek tramwajowy i po 30 minutach podróży dotarłem do swojego hotelu.

Wyjazd udany, mecz świetny, ale z mały minusikiem za brak elementów piwno-kiełbaskowych ;)

W skrócie

Piwo Na mecz udałem się z hotelu gdzie stacjonowałem taksówką licząc, na możliwość mojej ulubionej chmielowej uczty. I niestety spotkał mnie spory zawód, bo na miejscu nie było niczego o tej charakterystyce. Koło hali i koło AWFu były owszem jakieś bary, ale przecież nie o to mi chodziło. Do hotelu wróciłem więc o suchym pysku, a 20 zł wydane na taxi było całkowicie zbędnym wydatkiem.

Jadło Też niestety biednie-jakieś drobne przekąski i napoje były w punkcie z pamiątkami, ale zdecydowanie to mnie nie interesowało.

Bilety Tu było trochę niepokoju, bo najpierw próbowałem kupić bilet online, jednak w wigilię wyjazdu do Wrocławia, wieczorem okazało się, że ...wszystkie bilety są wyprzedane. Doczytałem jednak na stronie Ślęzy, że wejściówki, będę jednak dostępne, ale już przed spotkaniem w hali. Specjalnie więc pojechałem tam dwie godziny przed meczem autem i nabyłem bilet, który okazał się naprawdę fajną i cenną pamiątka. Nie dość, ze tani jak barszcz, bo za 10 zł to do tego dedykowany na ten konkretny mecz, w ciekawej szacie graficznej. Spore zaskoczenie na plus.

Gadżety Bardzo bogate stoisko przy wejściu na halę-krótko mówiąc, mucha nie siada. Bardzo szeroki asortyment pamiątek od koszulek, szali, smyczy po kubki i inne drobne gadżety. Ogromny plus dla klubu Ślęza z mojej strony. Co oczywiste nabyłem smycz, za 5 zł i byłem w pełni szczęśliwy.

Statystyki Był to mój drugi trip we Wrocławiu, w którym w ostatnich latach bywam częściej niż w Krakowie. Był to także mój 3 mecz kobiecej koszykówki, a także już siódmy blogowy wypad na terenie województwa dolnośląskiego-co ciekawe każdy były połączeniem przyjemnego z pożytecznym, bo spotkania oglądałem zawsze przy okazji wyjazdów służbowych.

Uczestnicy Wyjazd służbowy, więc na meczu byłem sam.

Doping Bardzo na bogato-mecz o dużą stawkę i kibice Ślęzy robili naprawdę spory rumor, co widać na załączonych filmach. Byli też kibice z Polkowic, siedzieli grzecznie w jednym sektorze, ale nie mieli takiej siły przebicie jak kibice gospodarzy. Mogli za to dopingować...Angelikę Stankiewicz, czego szczerze im zazdroszczę:)

A tu krótki opis spotkania z dostępnych witryn internetowych

Co to był za mecz! Piąte, decydujące o wszystkim spotkanie serii przyciągnęło do hali tłumy, jakich ten obiekt jeszcze nie widział. Nadkomplet publiczności przeżył niesamowitą huśtawkę nastrojów. Przez większość czasu Ślęza przegrywała, w krytycznym momencie nawet 13 punktami, a przed czwartą kwartą dziesięcioma. Ale nic to! Wrocławianki miały w składzie Marissę Kastanek, która odarła polkowiczanki ze złudzeń i marzeń. W ostatnich dziesięciu minutach Amerykanka rzuciła 17 punktów, a w całym meczu 34!

Przed meczem okazało się, że w CCC zabraknie kontuzjowanej Jamierry Faulkner, jeden z liderek zespołu. Jej nieobecność podziałała jednak na polkowiczanki mobilizująco. To one od początku nadawały ton grze. Dobrą robotę wykonywały podkoszowe – Isabelle Harrison i Magdalena Leciejewska. Swoje dorzuciły także inne zawodniczki (nie punktowała tylko Raisa Musina).

CCC znów wywierało olbrzymią presję na Sharnee Zoll-Norman, a od niej najwięcej zależy w grze wrocławianek. Ciężko jej było kreować partnerki. W pierwszej połowie Ślęza zdobyła tylko 25 punktów. Po zmianie stron poprawiła się ofensywa, ale cóż z tego, skoro w trzeciej kwarcie podopieczne Arkadiusza Rusina straciły aż 25 oczek.

Kibicom trudno było o optymizm, ale wiarę przywróciła Marissa Kastanek. To ona otworzyła wynik czwartej kwarty. Ślęza powoli zaczęła odrabiać straty. Na cztery minuty przed końcem było już 59:58 dla miejscowych. Trzy kolejne akcje CCC były nieudane, po czym Kastanek trafiła dwa razy za trzy. Zrobiło się 67:59. Hala eksplodowała z radości. Zegar pokazywał minutę i 11 sekund do końca. Nikt i nic nie odebrało już wrocławiankom zwycięstwa.

Marissa Kastanek zdobyła 34 punkty, trafiając 12 z 17 oddanych rzutów z gry, w tym 6/9 za trzy. Miała też aż pięć przechwytów i pięć wymuszonych fauli rywalek. Świetne zawody rozegrała Zuzanna Sklepowicz. 21-letnia wrocławianka rzuciła 12 oczek, ale zaimponowała przede wszystkim spokojem oraz dojrzałymi i właściwymi decyzjami na boisku.

Przed Ślęzą teraz walka o złoto, pierwsza od 30 lat. Tak, jak w 1987 roku, tak i tym razem przeciwnikiem wrocławianek będzie Wisła Kraków. Pierwsze mecze 19 i 20 kwietnia w hali AWF-u. CCC powalczy o brązowy medal z Artego Bydgoszcz.

Ślęza Wrocław – CCC Polkowice 67:59 (16:18, 9:11, 19:25, 23:5)
Ślęza:Marissa Kastanek 34 (6), Zuzanna Sklepowicz 12 (2), Sharnee Zoll-Norman 5, Agnieszka Kaczmarczyk 5, Kateryna Rymarenko 3 (1), Kourtney Treffers 3, Nikki Greene 3, Agnieszka Majewska 2, Agnieszka Skobel, Magdalena Koperwas.
CCC:Isabelle Harrison 14, Magdalena Leciejewska 12 (1), Angelika Stankiewicz 8, Weronika Gajda 8 (2), Marija Rezan 5, Walerija Musina 4, Mariona Ortiz 4, Marta Urbaniak 4, Raisa Musina.
Stan rywalizacji:3-2 dla Ślęzy, która awansowała do finału play-off.

Powiązana galeria:
zamknij reklamę

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości